Śledztwo 3/3
Data: 22.04.2018,
Autor: elenawest, Źródło: Lol24
... rzucił się do niego. Nie certoląc się z jego otwieraniem, po prostu wybił szybę i strzelił w kierunku napastnika. Trafił, bo mężczyzna zatoczył się i upadł, ukazując im swoją twarz.
- To taksówkarz! – wrzasnął zaskoczony policjant, rozpoznając mordercę. Notabene, mężczyznę, którego niemal od razu wykluczyli. Niestety to, iż obecnie Adrian nie miał na sobie kompletnie ciuchów, uniemożliwiło mu natychmiastowy pościg za uciekinierem. Mógł tylko wezwać odpowiednie patrole, ubrać się i czekać wraz ze zdenerwowaną Alicją na dalszy rozwój wypadków.
Niestety i tym razem nie udało się schwytać zbiega, lecz policja przynajmniej dysponowała już jego personaliami i zdjęciem, które natychmiast rozesłano do wszystkich jednostek. Poinformowany o całym zajściu dowódca dwójki policjantów, kazał im natychmiast przenieść się w inne miejsce. Po spisaniu wszystkich raportów wyjechali więc do oddalonego o pięćdziesiąt kilometrów domku letniskowego rodziców Adriana, który znajdował się nad uroczym jeziorem.
Roztrzęsiona Alicja niestety nie potrafiła w pełni docenić uroku tamtego miejsca, co jej kochanek w pełni przyjął do wiadomości i przez wgląd na towarzyszące im okoliczności, nie miał o to do niej pretensji. W czasie czterodniowego pobytu nad jeziorem, choć otoczeni przez ciszę dzikiej przyrody, wciąż otrzymywali coraz to nowsze informacje na temat zbiega. Dowiedzieli się między innymi, że kiedyś człowiek ów pracował w rzeźni, z której został zwolniony za wyjątkowe bestialstwo wobec ...
... przeznaczonych na ubój zwierząt.
- Wyjaśniła się przynajmniej sprawa tych precyzyjnych cięć – powiedziała Ala, gdy Adrian przekazał jej tę wiadomość. – Martwi mnie jednak to, że do tej pory nie udało się go jeszcze złapać. Jakby rozpłynął się w powietrzu.
- Jeszcze wpadnie w nasze ręce, zobaczysz – próbował ją pocieszyć, choć i jego mocno to męczyło. – Ciekawe jednak jest również to, jakim sposobem wpadł na nasz trop?
- Tego nie wiem… - wzruszyła ramionami i zerknęła w okno. – W tym jeziorze da się kąpać?
- Tak, dlaczego pytasz? – zdumiał się.
- Bo kiedyś uwielbiałam takie akweniki… Chciałabym się w nim potaplać.
- To wskakuj, nikt ci nie broni, a już z pewnością, nie ja – zaśmiał się, całując ją w nos.
- A czy nie będzie to przeszkadzać innym letnikom?
- Wątpię. To co? Idziesz?
- Chętnie.
Szybko przebrała się w odpowiedni strój i wyszła z domku, kierując się na niewielki pomościk. Ruszył za nią, bacznie obserwując otoczenie. Gdy była już gotowa do zejścia po drabince do wody, niespodziewanie chwycił ją na ręce i wrzucił w toń jeziora. Zaśmiał się, widząc, jak zaskoczona była, lądując w wodzie. Po chwili uśmiech zamarł mu jednak na ustach, gdy nie wynurzyła się, a na powierzchni pojawiły się tylko bąbelki powietrza.
- Przecież nie ma tam szuwarów, w które mogłaby się zaplątać – pomyślał, przechylając się przez krawędź pomostu. Dostrzegł ją tuż pod deskami. Ręce miała dziwnie wyciągnięte przed siebie. Nagle z przerażeniem dostrzegł, jak woda barwi ...