Śledztwo 3/3
Data: 22.04.2018,
Autor: elenawest, Źródło: Lol24
... Jedziemy do tego taksówkarza?
- Niestety chyba musimy…
Parę minut później wysiedli z samochodu nieopodal przystanku taksówek. Ala rozejrzała się uważnie dokoła.
- Nigdzie go nie widzę – powiedziała, gdy Adrian stanął koło niej.
- Może pojechał z klientem. Jeśli nie wróci za pół godziny, zapytamy jego kolegów, czy go gdzieś nie widzieli.
- Dobrze…
Pół godziny później ich teoria niestety upadła, gdy dowiedzieli się, że taksówkarz, którego chcieli ponownie przesłuchać, tydzień wcześniej miał zawał i od tamtej pory leży w śpiączce w szpitalu powiatowym.
- Cholera! A już myślałam, że to on!
- Nie martw się, skarbie. Znajdziemy w końcu winnego.
- Mam nadzieję… Martwi mnie jednak to, że poszukiwanie zbrodniarza zacznie się na nowo… A ja naprawdę mam już dość tych przesłuchań! Chciałabym wreszcie pewnej nocy zasnąć bez rozpamiętywania tego, co danego dnia powiedzieli kolejni przesłuchiwani!
- Wiem, kochanie…wiem…
Wieczorem tego samego dnia, gdy wracali z pracy, a wyjątkowo jechali dość okrężną drogą, natknęli się na zbrodnię. I prawdopodobnie nigdy by się tym nie zainteresowali, gdyby nie to, że zainteresował ich fakt, że jakiś zakapturzony osobnik późnym wieczorem, już niemal nocą, niemal tuż przy drodze, na leśnej polanie widocznej z daleka, kopie dół, a następnie wrzuca do niego podejrzanie wyglądający pakunek. Niestety osobnik spłoszył się, widząc nadjeżdżający samochód i zaczął uciekać, porzucając swoją poprzednią czynność. To zaalarmowało ...
... policjantów, że dzieje się coś niespotykanego. Gdy przednie światła auta oświetliły wystający częściowo z dołu pakunek, ze zdumieniem odkryli, że z płóciennego worka wystaje damska głowa. Adrian zahamował z piskiem opon i wystrzelił w stronę poszkodowanej jak z procy. Natomiast Ala natychmiast rzuciła się w pogoń za uciekającym, miała nadzieję, że niedoszłym mordercą.
- Policja! – wrzasnęła na całe gardło, w biegu wyciągając z kabury służbowego Glocka. – Stój!
Gdy, jak podejrzewała, mężczyzna nie zatrzymał się na wezwanie, wystrzeliła w górę. Poprzez otaczającą ją ciemność zdołała dostrzec, że mężczyzna przykula się w sobie, lecz biegnie dalej. Podejrzewając, że niestety go nie dogoni, wystrzeliła w jego kierunku. Wkrótce do jej uszu dobiegł ją okrzyk ranionego. Pościg trwał jeszcze przez kilka minut, lecz w końcu zgubiła go w coraz gęstszym lesie. Obawiając się zabłądzenia w nieznanym sobie terenie, przekazała tylko patrolom poszukiwanie postrzelonego mężczyzny uciekającego przez las w stronę północną i zawróciła w stronę Adriana. Po kilkunastu minutach szybkiego marszu, na miejscu zjawiła się akurat w momencie, gdy podjechała tam karetka i dwa policyjne radiowozy. Z jednego z nich wyskoczył naczelnik.
- Nic ci nie jest? – zwrócił się do swej podwładnej. Ta machnęła tylko uspokajająco ręką, chwilowo niezdolna wymówić choćby słowo. – Co tutaj się stało? Jak tu w ogóle trafiliście? Z tego, co mi wiadomo, nie jest to droga, która prowadzi do waszych miejsc zamieszkania!
- ...