-
Inwestor - początek. Czytać jednak należy na końcu :).
Data: 29.07.2018, Autor: AnnaKowalska, Źródło: Lol24
... skorzystałem ze źródeł, które były dostępne. Nie miałem czasu na Bibliotekę Narodową. - Ale ich nie posłuchałeś. - Cóż, też mam intuicję i trochę doświadczenia. - I szybki internet. - Zdaję sobie sprawę, że brzmi to idiotycznie. - Nie, wcale nie, jestem zachwycona twoją rzetelnością. Skrupulatny w każdym calu. To jest jednak dla mnie duży komplement, że szukałeś informacji. A teraz pójdę pod prysznic. Będę obserwować. Iza wstaje, krzywi się przy tym i piszczy, teatralnie przesadzając. Lustruje plamy na pościeli. Spore. Może go przestraszyły. Dlatego wyskoczył z tym lekarzem. - Wezmę szybki prysznic i pomogę ci prześcielić łóżko. Wiesz gdzie masz czystą pościel, możesz ją przygotować? - Odczep się od tej pościeli. Idź gdzie musisz. Iza wychodzi z sypialni, a Paweł otwiera szafę, wyjmuje z niej szare dresy i bez bielizny wciąga na tyłek. On też musi się udać pod prysznic. Czeka na swoją kolej. Kobieta pierwsza, a może powinien pójść z nią. Pomóc jej się umyć. Nie no, co za bzdura. Przecież nie jest ranna, tylko zdeflorowana. Na własne życzenie. Jednym stuknięciem wyłącza światło i wychodzi z sypialni. Druga wizyta Izy pod prysznicem była znacznie krótsza. Nogi jej drżały, trochę szczypało i poczuła się taka zmęczona po tym wszystkim. Podniecenie opadło, adrenalina się ulotniła, został niepokój. I sporo zażenowania. Wychodzi z łazienki. Spogląda w stronę sypialni, ale dostrzega tylko odzianą w aksamity ciemność. Postanawia odziać się i ona. ...
... Idzie do pokoju znaleźć swoją piżamę. Bawełniana koszulka na ramiączkach obszyta jakąś tanią koronką i krótkie bawełniane spodenki. Całość w kolorze śliwki. Postanawia pójść i powiedzieć mu, że łazienka jest wolna, bo chyba nie zauważył jak wychodziła. Znajduje go w salonie, ze szklaneczką w dłoni. W naczyniu kąpie się duża ilość kostek lodu, zalanych bursztynowym trunkiem. Oświetlenie jest, można powiedzieć, nastrojowe. Żółto-pomarańczowe, przygaszone światło, sączy się z dwóch kinkietów. Paweł stoi przed taflą szkła, za którą migoczą światła Warszawy i w której częściowo odbija się pokój. Ma na sobie tylko szare dresy, zawieszone na biodrach. Górne partie jego ciała są nagie i prezentują się zjawiskowo. Wiedziała, była pewna, że te dłonie, te ręce nie są przyczepione do żadnego cherlawego tułowia. Że tam są mięśnie ścięgna i żyły obleczone skórą w kolorze jasnego brązu. - Nie wyglądasz na 32 lata. Już w kawiarni przyszło mi to do głowy. Gdybym nie znała twojego wieku z agencji, nie umiałabym go określić. - Masz ochotę się czegoś napić? - Nie. Chciałam tylko powiedzieć, że łazienka jest wolna. Nie wiem czy zauważyłeś. - Dziękuję. - Dobranoc… i chyba do widzenia. Nie wiem o której wstajesz, a ja chciałabym się ulotnić z samego rana. Po wybrzmieniu ostatnich sylab tego oświadczenia, krtań Pawła głośno przełknęła ślinę. Potem jego ręka podniosła szklankę do ust, a one pociągnęły spory łyk. Następnie nie odwracając się do niej zaczął wolno, cicho, a jednocześnie ...