1. Inwestor - początek. Czytać jednak należy na końcu :).


    Data: 29.07.2018, Autor: AnnaKowalska, Źródło: Lol24

    ... sobie białą koszulę i krawat. Na tyłku spodnie od garnituru. Ale chodzi po domu boso.
    
    Ton jego głosu. Te niskie lekko zachrypnięte dźwięki. Ten spokój i ta pewność. Jakby jeszcze nikt nigdy nie zanegował jego decyzji. Iza nie odważyła się wyjść. Zabrała swoją torbę z podłogi i wróciła do pokoju. W głowie dudniły jego słowa: Wykluczone… Ja się nie będę zastanawiał… Proszę wpakować tyłek… To nie jest prośba… - Kiedy odezwał się za jej plecami aż podskoczyła:
    
    - Wytłumacz mi to? Jak mnie wybrałaś? Nie daje mi to spokoju. Nigdy nie miałem z czymś takim do czynienia.
    
    - Korzystałeś już z usług agencji więc ktoś cię już wybierał.
    
    - Nie do końca, nie do takich celów. To były, zupełnie inne relacje. Powiedzmy, że do tej pory moje spotkania przebiegały inaczej. Nie w kawiarni.
    
    - Czyli, że co, że zrobiłeś to wbrew sobie.
    
    - Nie, raczej zupełnie odwrotnie. Zrobiłem to pod wpływem impulsu, a jest to coś, czego bym się po sobie nie spodziewał. Nie odwracaj mojej uwagi od sedna sprawy. Znam się na technikach przesłuchań. Odpowiedz na moje pytanie.
    
    - Kiedy nie ma jasnej, rzeczowej odpowiedzi. Powiedziałam – intuicja. Tak mi się wydawało.
    
    - Wydawało? Czyli, że już nie ufasz swojej intuicji? Zmieniłaś zdanie? Już ci się nie wydaje?
    
    - Niezły jesteś.
    
    - Tak.
    
    - Dlatego stać cię na Teresę.
    
    - Tak. Odpowiedz.
    
    - Dlaczego twoje polecenia lądują w dole mojego brzucha i sieją spustoszenie w głowie?
    
    - Co takiego?
    
    - Sposób w jaki mówisz, tembr głosu. Dłonie na ...
    ... tamtym stoliku. Bransoleta wokół nadgarstka, ten gest kiedy zerkałeś na godzinę. Potem palce przeciągnięte bo blacie… Mogę zostać sama?
    
    - Co takiego? Tak jasne.
    
    Paweł nie miał urody filmowego amanta. Nikt też na ulicy nie oglądał się za poważnym gościem w dobrze skrojonym garniturze. Nie był ani wylewny, ani sympatyczny. Przynajmniej w chwili kiedy go poznała. Żeby go polubić, chociaż polubić, trzeba było samej znaleźć sobie coś. Coś do lubienia. I Iza to znalazła. Tam w kawiarni, spodobał jej się jego spokój, taki bezpieczny. Podobne poczucie humoru, trochę kąśliwe i szorstkie. Lecz przede wszystkim chłodne, rzeczowe podejście do tematu. Bez ładunków emocjonalnych. Dokładnie o to jej chodziło. I działa na nią. Nie jakąś zniewalającą urodą lowelasa z rozkładówki, ale gestami, głosem, sposobem bycia. Nie zawrócił jej w głowie, nie skradł serca, ale nieźle namieszał, tam w dole brzucha… To by chyba było dobrze. Gdyby doszło do skutku. Jej byłoby łatwiej, a on nie czułby się urażony. Chyba powinna pójść pod prysznic. Zimny. Wyjmuje ręczniki ze swojej torby i przekrada się na palcach po korytarzu. Zamyka za sobą drzwi i rozgląda się. Łazienka jest piękna. Większa niż jej pokój. Szarość i biel udekorowane złotem. Ciepłe żółte światło rozłożone na całym suficie, wlewające się w każdy kąt, tańczące po złotych dodatkach jeszcze mocniej je eksponując. Rama lustra to dzieło sztuki. Złoty pień drzewa, który zamiast konarów ma węże oplatające taflę szkła. Wkomponowane w ścianę po ...
«12...456...14»