Inwestor - początek. Czytać jednak należy na końcu :).
Data: 29.07.2018,
Autor: AnnaKowalska, Źródło: Lol24
... pójdzie na całość. Do końca, to nie jest to samo co na całość. Musi o tym pamiętać. Jest w końcu dojrzałym, myślącym facetem. Wybrała go. Prawie jej nie zna. I to dziwne, ale nie chce jej zawieść.
- To zupełnie nieważne. Nie myśl o tym. Przywołaj sobie jakiś odprężający obraz. Las. Myśl o tańczących na wietrze sosnach. Przypomnij sobie ich szum, zapach, powietrze wprawione w ruch, smagające policzki…
- Aaaaaałaaaaaa…
Paweł wbija się w nią. Porządnie, mocno i tylko do połowy. Sosny zadziałały i nie była już tak spięta jak z palcem, dzięki czemu Paweł może stwierdzić, już po tym jednym ruchu, że zadanie zostało wykonane. Teraz zostało doprowadzić to do końca. Tylko czy powinien. Czy powinien jej posłuchać, czy dać jej spokój. Nie wysuwa się, nie wsuwa. Tkwi we względnym bezruchu. Względnym, bo jego biodra nie mogą przestać się kołysać. Próbuje ją do siebie przyzwyczaić powolutku. Pochyla się nad nią, opiera swój nagi tors na jej plecach i stara się nie przemieszczać tyłka, aby jego członek, przez ten ruch nie wnikał głębiej i nie sprawiał więcej bólu.
- Hej. Możesz otworzyć oczy i spojrzeć na mnie. – Jego usta są przy jej uchu.
- Nie. Chyba nie.
- Ale mówisz, odzywasz się, to znaczy, że nie jest tak źle?
- Sosny na wietrze tak? Przeżyje.
- Mam taką nadzieje. Dziwnie byłoby się tłumaczyć, że zabiłem kogoś seksem.
Iza się uśmiecha. Odrobinkę, tylko w kącikach ust. Ale to i tak mocno go uspokaja. I zachęca do działania.
- Do końca. Nadal?
- Nie ...
... pytaj mnie teraz. I nie słuchaj.
- Ok.
Paweł zaczyna się ruszać. Wysuwa ubrudzonego krwią członka, kawałek nie całego aby nie musieć powtórnie się wciskać. I wsuwa powoli nie więcej niż do połowy. Ten pierwszy posuwisty ruch sprawia, że Iza zaciska dłonie na pościeli. Przygryza dolną wargę, już porządnie spuchniętą. Paweł obserwuje jej reakcję, ale nie przestaje się ruszać. Wolno i płytko, ale nieprzerwanie. Do przodu i do tyłu. Wisi nad nią, widzi każdy jej grymas, słyszy każdy zduszony jęk. Nie chce tego przedłużać. I niewiele mu brakuje. Kilka głębszych mocnych pchnięć, w jej ciasnej nieziemsko pochwie. To by w zupełności wystarczyło. W jego sytuacji tak nowej i niespodziewanej.
- Iza, obrócę cię na plecy. Żeby to skończyć. Do końca, pamiętasz. To nie potrwa długo. Ale na pewno będzie mocniej, intensywniej boleć… przez chwilę. Pamiętasz sosny…
Wychodzi z niej i nie przestając opowiadać o lesie iglastym, kołyszącym się w świetle słonecznego letniego dnia, na tle błękitnego nieba… obraca ją na plecy. Podciąga nogi. Po jej udach spływają dwie czerwone stróżki krwi i rozlewają się na prześcieradle. Na ten widok Pawła ogarniają wątpliwości. Dochodzi jednak do głosu jego pragmatyczna natura i woła: skończ to po prostu i daj jej odpocząć. Trwanie w takim zawieszeniu na pewno nie jest komfortowe w jej sytuacji. - Wbija się w nią po raz drugi dzisiejszego wieczoru, i znowu słyszy głośny krzyk ,i wie, że tym razem, ten krzyk go nie zatrzyma.
- Ałaaaaaaa…
- Sosny…
- ...