1. Dawid cz. 4


    Data: 02.08.2018, Kategorie: Geje Autor: LukaszLuke, Źródło: Fikumiku

    ... rozmowa ze znajomymi i udawanie zadowolonego nie pozwalało mi o tym zapomnieć. Dawid zaproponował zmianę lokalu, co w jego przypadku było całkowicie normalne, nigdy nie wytrzymywał w jednym miejscu dłużej niż dwie godziny. Padło na pobliski klub nocny, padło... hmm... on go wybrał. Klub hetero, żeby nie było, ale cała obsługa i większość gości do hetero miała daleką drogę. Sam lokal bardzo fajny, nowoczesny, a wystrój w ostrych kolorach, muzyka też całkiem, całkiem. Po wejściu do środka, okazało się, że Dawid zamówił stolik VIP dla czterech osób i obsługę kelnerską. Jak mam być szczery, w tym miejscu humor trochę mi się poprawił i zacząłem się normalnie bawić. Szalałem z Karoliną na parkiecie, Dawid co jakiś czas mnie zmieniał. Wypiliśmy dużo, bardzo dużo... Jedna rzecz była dziwna... tylko ja byłem pijany! Nawet Karolina trzeźwa! Szampan, wódka, gin, piwo... Mieszanka wybuchowa! -Dawid, proszę zabierz mnie do domu. - powiedziałem. -Tak wcześnie? -Źle się czuję. -Daj spokój. Napij się jeszcze. Przejdzie ci. -Proszę. Chcę do domu. -Uspokój się i nie psuj wieczoru. Po tej rozmowie powiedziałem, że idę zapalić, na szczęście nikt inny nie chciał, było mi to na rękę. Wiecie co zrobiłem? Wyszedłem z klubu, a świeże powietrze mi nie pomogło, wręcz przeciwnie, poczułem się jeszcze bardziej zalany! Złapałem się muru, potrząsnąłem głową i ruszyłem chwiejnym krokiem w kierunku Dworca Centralnego, gdzie mają pętle wszystkie autobusy nocne. Normalnie zamówiłbym taksówkę, normalnie czyli ...
    ... gdybym znalazł pracę, albo Dawid nie namówił mnie do rzucenia poprzedniej i miałbym pieniądze w portfelu. Teraz nie miałem nawet na bilet, a karty miejskiej mi nie kupił, bo stwierdził, że jest zbędna. On ma samochód, kasę na taksówki... No cóż, tym razem jego kasę miałem gdzieś! Byłem wściekły, było mi smutno, szkoda gadać! Klub znajdował się na Chmielnej, na szczęście do dworca miałem niedaleko, raptem minąć domy centrum, przy Rotundzie przejściem podziemnym na drugą stronę Marszałkowskiej, przejść koło stacji metra czyli tak zwaną patelnię, dworzec śródmieście i byłem na miejscu. Na centralny doszedłem o trzeciej pięćdziesiąt, wszystkie autobusy odjechały, musiałem czekać do czwartej piętnaście. Usiadłem na ławce i zapaliłem ostatniego papierosa. Hałas panujący wokół doprowadzał mnie do szału, a widok zakochanych par, hetero czy homo, dobijał. Dosiadł się do mnie jakiś chłopak... -Masz szluga? - zapytał. -Palę ostatniego. - wybełkotałem, a w głowie mi się kręciło. -Spoko. - momentalnie wysępił papierosa od kogoś innego. -Co ty taki przybity? -Nie chcę o tym mówić. -Laska cię rzuciła? -Nie. To znaczy... ehh... nieważne. -Nie naciskam. Napijesz się browara? - wyciągnął z plecaka dwie puszki piwa. -Tutaj? - tłum ludzi, centrum, centralny, masa straży miejskiej i policji. -A co mi tam! Napije się. Dzięki. - podał mi puszkę z zimnym piwem, otworzyłem ją i duszkiem wypiłem pół puszki. -Stary, spokojnie! Już i tak cię wzięło. -Wiesz co. Mam dzisiaj już wszystko w dupie! -Spoko, ...