Spelnienie - cz. II.
Data: 07.08.2018,
Kategorie:
Mamuśki
Autor: Tomnick, Źródło: SexOpowiadania
Cz. 2/8
Grzegorz z Zofią przyjechali do nas na skromną kolację. Mieliśmy w ten sposób uczcić jakąś umowę, którą udało się kancelarii podpisać z dużą firmą. Znaczący udział w tym sukcesie mieli nasi mężowie. Naturalnie, w kancelarii już odbyło się spotkanie, gdzie oficjalnie świętowano sukces, ale my mieliśmy zrobić to wyłącznie na własny rachunek. Zresztą, kolacja była tylko pretekstem do spotkania. Wszyscy zjedli to, co przygotowałam i przenieśliśmy się na kanapę i fotele. Były znacznie bardziej przytulnym miejscem do prowadzenia rozmów niż stół w jadalni. Grzegorz od razu potruchtał po alkohole, a Zosia po kieliszki.
– Dobrzy znajomi, więc wiedzą, gdzie, co leży – uśmiechnęłam się. Na ławie obok alkoholi stały owoce i słodycze. Te pierwsze były dla nas, słodycze – dla mężczyzn. Nie było jakiegoś sztywnego podziału, ale wiedziałam, że nasi mężowie ominą owoce.
– Masz orzeszki? – Grzegorz patrzył na mnie.
– Nie, Robert ma dbać o linię, a ja też staram się nie dokładać gościom nadmiaru zbędnych kalorii – spojrzałam na niego z udawanym wyrzutem.
– Co za obsługa. I „to” ma niby pięć gwiazdek... – w rewanżu Grzegorz westchnął z przesadnym oburzeniem i pokręcił głową z niezadowoleniem.
– Sześć! Zapomniałeś o Eli – wsparła mnie Zosia. Grzesiek nie dawał za wygraną:
– Jak pójdziemy następnym razem w gości, będziesz musiała zabierać własne orzeszki – wyczekująco spojrzał na żonę.
– Ty też masz dbać o linię, to znaczy: żadnego opychania się słodyczami – Zosia ...
... skarciła go wzrokiem i odsunęła paterę ze słodyczami. Pusta dłoń Grzegorza zawisła w powietrzu.
– Czyli wszystko co miłe, już minęło. I po co się żeniłem? – Grzegorz spojrzał na Roberta z nadzieją na wsparcie i wzruszył ramionami.
– Proszę bardzo, mogę się do nich nawet przeprowadzić – w odwecie Zosia wzruszyła ramionami. – Robert na pewno będzie zadowolony z mojej pomocy w domu, a ja czasami wyręczę Elę w sypialni, czy gdzie tam Robuś będzie miał ochotę.
Grzegorza zatkało. Spojrzał na żonę, pokręcił głową i nie potrafił znaleźć odpowiedniej riposty. Na dłuższą chwilę zaległa cisza.
– Bardzo chętnie – pierwszy odezwał się, ożywiony i wyraźnie uradowany, mój mąż.
– Najpierw mnie zapytaj, hedonisto – ratowałam Grzegorza.
*
Znajomi przyjechali z propozycją wspólnego wyjazdu na urlop do Chorwacji. Tanio wynajęli jakiś segment czy zestaw pokoi w pensjonacie. Do dyspozycji były cztery pokoje z łazienkami, ale ze wspólną kuchnią, w sumie pół piętra, więc trzy chcieli odstąpić. Na jeden pokój znaleźli chętne małżeństwo, które Grzegorz poznał kilka lat wcześniej, kiedy prawnie wspierał ich przy fuzji czy zakupie spółki. A może chodziło o problemy z wyceną firmy i wykupienie wspólnika? Nieistotny niuans. Łączyły ich interesy. Nam pokazali zdjęcia, ceny i w końcu zgodziłam się, chociaż nie naciskali na natychmiastową decyzję. Robert, zgodnie z naszym układem, poparł mnie.
W pewnym momencie, w obecności naszych znajomych, pochyliłam się nad stołem. Chyba podeszłam ...