Akcja charytatywna dla domu dziecka. Marta i biznesmen
Data: 18.08.2018,
Autor: Historyczka, Źródło: Lol24
... więcej...
A młodego prezesa jakby podnieciło moje zaczerwienienie. I brnął dalej.
-Taka elegancka kobieta, wytwornie nosząca pończochy, zapewne musi lubić elegancką bieliznę. Nieprawdaż?
"Łajdak! Ale trafił w punkt! I co ja mam teraz powiedzieć?"
-I co ja mam panu powiedzieć...?
-Prawdę! Szczerą prawdę, że na przykład ceni pani sobie koronkową bieliznę!
-Widzę, że ja właściwie nic nie muszę dodawać... Sam pan wszystko wie...
-Ależ nie wiem. To pani musi mi powiedzieć czy nosi koronkową bieliznę...
-Wcale nie muszę... Panie prezesie, ta rozmowa zmierza na niepożądane obszary...
-Hmm... Jak pani sobie życzy... - pochmurnie, bez cienia uśmiechu, wręcz urzędowo odpowiedział mężczyzna.
Wtedy zdałam sobie sprawę, że nie mogę go zniechęcać, bo przecież zabiegam o jego kasę.
Uśmiechnęłam się.
-No dobrze... noszę koronkową bieliznę...
Sprawiało mi spora przyjemność, że zdradzam mu moje intymne sekrety, tak samo jak to, że spodobałam się mu. Wiele kobiet marzyłoby o tym, żeby zwrócił na nie uwagę taki bogaty, przystojny i energiczny prezes.
Kiedy dojechaliśmy na miejsce Jacek szybko wyszedł i otworzył mi drzwi. Zachował się jak dżentelmen, ale gdy wysiadałam gapił się, jakby miał nadzieję, że uda mu się zajrzeć mi pod spódniczkę…
Dyrektorka oprowadzała nas po ośrodku. Spotkałam tu wielu swoich byłych i obecnych uczniów. Miałam wrażenie, jakby byli zaskoczeni, że jestem w króciutkiej spódniczce. W szkole nigdy nie widzieli mnie w mini. ...
... Usłyszałam nawet z boku kilka szeptów typu:
-Niezła dżaga z tej naszej historycy.
-Założyła kieckę jak rasowa suczka.
-Ciekawe na co pozwala temu bogatemu lalusiowi?
Nie wiedzieć czemu, podniecały mnie te komentarze. Prezes chyba też je usłyszał, bo uśmiechnął się i nagle objął mnie czule. Normalnie odepchnęłabym go, ale przecież to nasz potencjalny sponsor. Więc jedynie odwzajemniłam uśmiech. Tymczasem on, bardziej ośmielony i chyba nakręcony ich komentarzami, jakby kierując mnie do przodu, położył rękę na mojej pupie! Nie wiedziałam jak zareagować...
No i natychmiast usłyszałam kolejne komentarze, wygłaszane teatralnym szeptem.
-No patrzcie jak się przed nim mizdrzy...
-A taka niby cnotka-niewydymka...
Peszyło mnie to i zawstydzało. A z drugiej strony podniecało niemożebnie. Wręcz w duchu myślałam: No panie prezesie, na co tu panu pozwolić? Miałam poczucie, że gdyby zaciągnął mnie do jakiejś bocznej salki, pozwoliłabym mu na wiele...
Tymczasem Dawid zachwycił się budynkiem.
-Uwielbiam przedwojenne domiszcza. Mają duszę! Tu pewnie są jakieś sekretne miejsca, może sekretne przejścia?
-Nic nie wiem o sekretnych przejściach, ale jak tu byłam jako nastolatka, pamiętam, że uwielbialiśmy chować się, buszować na strychu.
-Musi mnie pani zaprowadzić!
Droga wiodła po starej długiej drabinie. Oczywiście musiałam iść pierwsza; Dawid jako rasowy dżentelmen trzymał drabinę. Oczywiście miał w tym swój cel... Moja krótka spódniczka pokazywała zbyt wiele... ...