1. Akcja charytatywna dla domu dziecka. Marta i biznesmen


    Data: 18.08.2018, Autor: Historyczka, Źródło: Lol24

    ... Wchodziłam po drabinie zawstydzona. Ale z też liczyłam na to, że dostrzeże moje pończochy. Uwielbiam, gdy mężczyźni odkrywają tę moją słodką tajemnicę...
    
    Kątem oka spostrzegłam, że dwóch chłopców podeszło do prezesa i zaproponowało mu pomoc w trzymaniu drabiny. A więc teraz jeszcze dwaj gówniarze mają możliwość zaglądać mi pod kieckę! Dlaczego to mnie tak podnieca?! Czy to możliwe, żeby zobaczyli też majtki? Chyba nie... Przecież to te koronkowe stringi!
    
    Usłyszałam szepty chłopców do Dawida.
    
    -Niezła laska, fajne ma szyny.
    
    -Tak. Bardzo zgrabne nogi... - szeptem odpowiedział chłopcom biznesmen.
    
    -Już ją pan "ten teges"...?
    
    Dawid tylko zaśmiał się i poszedł za mną na górę.
    
    Na strychu była istna rupieciarnia. Stary wielki globus, sukienki z lat 50-tych, przedwojenne książki, wielka skrzynia, zniszczone, częściowo połamane łóżko.
    
    -Kocham takie klimaty! - zakrzyknął Dawid - Urokliwe, tajemnicze miejsca. Na pewno pani, jako nastolatka, przychodziła się tutaj całować!
    
    -Widzę, że ma pan wyobraźnię. - Zaśmiałam się. - Łatwo mnie pan rozgryzł.
    
    Biznesmen objął mnie. To cudowne uczucie, znaleźć się w silnych ramionach takiego mężczyzny. Czułam jak miękną pode mną nogi. Patrzył mi prosto w oczy i prawił komplementy.
    
    -Jest pani zjawiskowo piękna. Zgrabna jak Afrodyta. I taka wytworna... elegancka... Jest pani prawdziwą damą!
    
    Facet wiedział, jak zagrać mi na emocjach. Jestem strasznie łasa na komplementy i łatwo się rozklejam w takich momentach. Zwłaszcza ...
    ... gdy prawi mi je taki dżentelmen, przystojny i... bogaty...
    
    -Och... dziękuję za miłe słowa... jest pan prawdziwym dżentelmenem... ale ja jestem... szarą myszką...
    
    Oczywiście kokietowałam go tą skromnością. Bardzo chciałam kokietować. Doskonale zdaję sobie sprawę, że jestem elegancką damulką, za którą panowie oglądają się na ulicy.
    
    -Szarą myszką...?! No myszką, to może i tak... - zaśmiał się.
    
    I zaczął powoli zbliżać swoją głowę w moim kierunku. Boże, jak ja bardzo tego chciałam! Wręcz pragnęłam, żeby był nieco brutalny.
    
    Kiedy zbliżał usta do moich ust, jednocześnie mocno mnie ściskając, jakby dla potwierdzenia, że wpadłam w jego sidła, czułam jak mięknę... jak bije mi serce... Myślałam, że zemdleję.
    
    Gdy już jego wargi miały dopaść moich ust, odchyliłam je w bok, szepcząc:
    
    -Nie... nie...
    
    Tak bardzo marzyłam o tym, że będzie próbował mnie posiąść siłą, a ja się będę opierała...
    
    Dawid, minąwszy się z moimi ustami, zaczął całować moją szyję... kark... Ja oczywiście nadal protestowałam. Ale nie opierałam się.
    
    -Marto. Od kiedy cię ujrzałem, myślałem tylko o jednym... o zdobyciu cię!
    
    -Ależ panie prezesie... widzę, że drzemie w panu natura zdobywcy... ale chyba nie sądzi pan, że ja jestem taka... łatwa... - słowo "łatwa" wypowiedziałam wolniej - do zdobycia?
    
    Nazwanie go "zdobywcą" niewątpliwie pobudziło go do działania, bo jego usta zjechały na mój dekolt i całowały mnie intensywniej.
    
    Moje pytanie pozostawił bez odpowiedzi, natomiast obsypywał mnie ...
«12...456...9»