1. Poziomkowa przygoda z kuzynem.. (cz. 10 - ostatnia)


    Data: 27.04.2018, Autor: Jabber, Źródło: Lol24

    ... Dorośleliśmy. To wszystko nauczyło nas wiele rzeczy. Okropnie kochałem tego faceta. Nie wyobrażałem sobie życia bez niego. Gdyby odszedł, odszedł bym i ja. Nie ma mnie bez niego. Chcę żeby zawsze było między nami tak dobrze jak było w trakcie tego roku. Znaliśmy się na wylot, wszystkie wady, zalety. 8 lat przebywania ze sobą przed związkiem jednak ma dużo do powiedzenia. Na początku miałem pewne opory bo w końcu byliśmy tymi kuzynami, może nie biologicznymi ale jednak. Chociaż może zamiast słowa kuzyn powinienem nazywać go przyjacielem? Nie wiem, najważniejsze jest to że jestem szczęśliwy. Że my jesteśmy szczęśliwi. Że się kochamy. Połączyło nas coś cudownego i za żadne skarby nie umiałbym z tego zrezygnować. W biedzie czy chorobie. Przewrócił moje życie do góry nogami, pokazał mi piękno, miłość i nauczył wiary w ludzi. Dzięki niemu stałem się lepszym człowiekiem. Nauczył mnie doceniać to co mam, nie żałować czegoś co straciłem. Wstawałem i kładłem się u boku najwspanialszego człowieka jakiegokolwiek było mi kiedykolwiek dane poznać.
    
    Pani jubilerka za ladą wybrała nam piękne obrączki z białego złota. Bałem się że nasze oszczędności nie wystarczą ale niepotrzebnie. Pojechaliśmy nad morze razem z Borysem. Zamiast przed jakimś ołtarzem czy sztywnymi urzędnikami ubrani jak na własny pogrzeb, zrobiliśmy to w zimnie, wietrze, przetartych dżinsach i psem skaczącym na nas spragniony zabawy. Nie było żadnych wielkich obietnic, większość rzeczy już dawno sobie obiecaliśmy. "Na ...
    ... zawsze razem" to była nasza jedyna obietnica tamtego dnia. Jestem pewny że się spełni. Pięknie wyglądał z tą obrączką na sobie. Pani jubilerka miała rację – doskonały wybór. Pobawiliśmy się z Borysem i pojechaliśmy do sklepu po zakupy. Nie byliśmy wybitnymi kucharzami, a najlepiej wychodziły nam dania z makaronem więc zdecydowaliśmy się na. . spaghetti. Śmiałem się z naszego wyboru ale to zupełnie wystarczyło. Borys zajął pozycję do spania na swoim fotelu a ja zacząłem tworzyć. Nie radziłem sobie więc mi pomógł. W ogóle masakra, nie poradzić sobie ze spaghetti. Cofam to co powiedziałem, to ja nie jestem wybitnym kucharzem. Ba, wcale nim nie jestem. Za to mój mąż. . Stał przy kuchence i tak doskonale radził sobie z tym z czym ja nie potrafiłem. Położyłem swoje dłonie na jego brzuchu i go objąłem. Był taki cudowny. Uwielbiałem mu przeszkadzać. Wyłączył kuchenkę i zabrał mnie do sypialni.
    
    Całowaliśmy się namiętnie, wręcz zachłannie. Chciałem jak najwięcej. Zaczął mnie rozbierać. Ciuchy wirowały po całym pokoju. Nasze ciała ocierały się o siebie, żądne połączenia. Oparł mnie o ścianę i nadal całował. Całował w ten sposób jaki najbardziej uwielbiałem. Był w tym mistrzem. Zresztą w czym on nim nie był? Odwróciłem się tyłem do niego. Chciałem już go mieć w sobie, chciałem znów być z nim połączony. Długo nie musiałem czekać. Zaczął masować moje ciało swoimi dłońmi. Muskał wargami mój kark i plecy. Zjechał swoimi dłońmi niżej. Jego palce rozszerzyły moje pośladki. Delikatnie wbił się we ...