1. Bartek, filozofia i sok jabłkowy


    Data: 07.09.2018, Kategorie: Sex grupowy Autor: Anabelle, Źródło: Fikumiku

    ... spod niej majtki. Teraz była jej kolej. Teraz ona nabijała się na wciąż sztywny ogon kumpla. Bartek nie wiedział, czy to dobry pomysł, i o ile przelecieć Kamilę ( albo być przelecianym przez nią ), było dla niego rzeczą dopuszczalną, tak teraz nieco się zawahał. Szybko jednak sobie uświadomił, że nie ma tu właściwie nic do powiedzenia. Że to przecież one go pieprzą, one tu rządzą. Zrobią z nim, co chcą, i tak należy. Poddał się i przyjął tę konwencję. A Iza najwyraźniej bardzo tego teraz chciała. Zaczęła poruszać się na nim. Jej tyłek kręcił się w kółko, jak młynek. Była naprawdę dobra. Kamila tymczasem zajęła miejsce Izy i wsunęła swój język do ust studenta. Oddał jej pocałunek, tak zachłannie, że nawet nie spodziewała się tego. On – aspołeczny nerdziak, nudziarz - filozof - i ona - Barbie, z wielkimi cyckami i kilogramem pudru na twarzy. Istny mezalians. Jego ciepły, ruchliwy język znalazł się teraz w jej ustach. Poczuła dreszcz i głaszcząc go po bródce, całowała tak namiętnie, jak tylko umiała. Zaczął dochodzić, poznała po jego oddechu. Iza przyspieszyła ruchy i teraz cwałowała na nim naprawdę ostro. Krzyknęła. Jeden raz, potem drugi. I on krzyknął. Jego ciało wyprężyło się i Kamila połknęła kilka jego gwałtownych oddechów, jakie towarzyszą orgazmowi. Jęknął kilka razy prosto w usta Kamili, a ...
    ... prezerwatywa, w którą ubrany był jego czerwony z wysiłku szpadel, wypełniła się po brzegi gęstym, ciepłym płynem. Iza opadła na kumpla wycieńczona i zaspokojona. Leżeli tak jeszcze chwilę, we trójkę. Dziewczyny całowały go wciąż, a potem, za jakimś tajemniczym porozumieniem, zaczęły zbierać w palce bartkową spermę i rozsmarowywać mu ją na twarzy. Nie protestował. Miał ją teraz na czole, brwiach i szkłach okularów. Miał ją na bródce i na ustach. Wsuwały swoje języki do jego ust, popychając w nie glutowate nasienie, a on leniwie, flegmatycznie, z nieco ironicznym ale zadowolonym uśmiechem na twarzy, zgarniał je na własny język i oddawał im pocałunki, klejące się od spermy. Jej ciągnące się smużki, łączyły trzy pary ich ust. - Chyba jesteśmy bandą zboczeńców – wymruczał zadowolony Bartek. - Wiesz, nigdy bym nie przypuszczała, że tak dobrze się ciebie pieprzy - zaśmiała się Iza, kiedy Kamila, zadowolona z udanej akcji i nareszcie dowartościowana, opuściła ich pokój. - Ja też bym nie przypuszczał, że tak dobrze się... ekhem... pieprzyć. Znaczy się z dziewczynami … Iza spojrzała na niego wymownie: - Czekaj, czekaj.... Czy ty jednak jesteś ….? - Byłem. – odpowiedział tajemniczo. - Sądziłem, że byłem. Posmyrała go po bródce i czubkiem języka zlizała z niej resztki spermy. A potem uczyli się filozofii i pili jabłkowy sok. 
«12345»