Wyklęty (I-III)
Data: 12.09.2018,
Autor: blackjack, Źródło: Lol24
... uważnym spojrzeniem. – Dobrze wybrałem.
– O co chodzi?
– O góry.
– A co z nimi nie tak? – zdumiała się tak bardzo, że na moment prawie zapomniała o nienawiści do tego człowieka. Zresztą, czy można go było nazwać człowiekiem? – I dlaczego potrzeba ci pomoc białego maga?
– Wy i wasze dziwaczne podziały – skrzywił się. – Moc nie jest ani biała, ani czarna. To my nadajemy jej kształt, wyznaczamy cel i wykorzystujemy wedle własnego widzimisię.
Zirytowała się, bo wolałaby w końcu przejść do meritum sprawy.
– Po co? – powtórzyła ostro, nieco już zniecierpliwionym tonem. Wręcz pożałowała, że postanowiła go wysłuchać, zamiast od razu próbować skontaktować się z mistrzem. Dała się podejść jak dziecko.
Potarł czoło kciukiem, jakby zastanawiając się, od czego powinien zacząć.
– Zazwyczaj trzymam się z daleka od ludzkich siedzib. I sama wiesz, że nie wiele jest rzeczy, które potrafią mnie przestraszyć.
– Może za wyjątkiem całego składu Rady Magów – zakpiła.
– Nie obstawiłbym ich zwycięstwa – uniósł głowę, odwdzięczając się również kpiącym spojrzeniem. Wzdrygnęła się, bo jeszcze u nikogo nie widziała takich oczu, hipnotyzujących swą siłą. Może to ich kolor, tak jasny, że wręcz stapiał się z odcieniem białek? Może kontrastowa oprawa z czarnych brwi i rzęs oraz głębokie, sino–fioletowe obwódki? Czy właśnie to połączenie dawało wrażenie niesamowitości, przywoływało na myśl całkowity brak ludzkich uczuć?
– Pomińmy to. Mam mało czasu.
– Czasu masz ...
... wystarczająco dużo – odparł suchym tonem. – Mało kto zapuszcza się w góry. Niedostępne szczyty bronią się mrozem, śniegiem oraz złą reputacją.
– Demony już dawno opuściły swe siedziby.
– Lecz strach w ludzkich sercach pozostał.
– Przypuszczano, że tam się ukryłeś – powiedziała w zamyśleniu skubiąc pajdę czerstwego chleba.
– I wielokrotnie tam mnie szukano – uśmiechnął się krzywo, bo przecież fakt, że przez tyle lat umykał Radzie, był dla niego powodem do dumy.
– Was szukano – poprawiła go.
– Nie mam pojęcia, gdzie ukrył się Vidren czy Koll. Byliśmy sojusznikami tylko przez krótki czasu. Nie zdradzę ci też, gdzie jest moja kryjówka, bo zamierzam do niej wrócić.
– Sam? – Wróg czy nie, przeraziła ją ta myśl. – Sam przez tyle lat?
– Jestem magiem, lubię samotność – wzruszył ramionami.
– Ale tyle lat? – uparcie drążyła temat. – Przecież… są pewne potrzeby… no i… – zamilkła zmieszana. Wolała nie pytać o sprawy sobie obce. Jak dotychczas nie miała okazji obdarzyć zainteresowaniem jakiegokolwiek mężczyzny.
– Potrzeby? – Ramiona oparł o stół, lekko przekrzywił głowę, a usta drżały mu od z trudem powstrzymywanego śmiechu. Bawiło go jej zawstydzenie. – Nie, nie o taką pomoc proszę, chociaż jesteś piękna, zbyt piękna moja panno czarodziejko.
Aby pokryć zmieszanie, upiła odrobinę z kubka, który dotychczas tylko trzymała w dłoni. Zarozumiały dupek, pomyślała z urazą. Jednak nie pierwszy raz mówiono jej takie słowa, chociaż chyba pierwszy wypowiedziane były tak ...