1. Dagmara–Ania–Dunia


    Data: 15.09.2018, Autor: bajdor, Źródło: Lol24

    ... świadomość, że w poniedziałek mam egzamin i powinienem się trochę powtórzyć materiał. Jednocześnie coraz bardziej byłem sfrustrowany sytuacją z egzaminem, w który dałem się wmanewrować. Wiedziałem, że tego dnia również się nie pouczę i potrzebowałem dodatkowego usprawiedliwienia. Dodatkowo, chyba razem z Markiem, mieliśmy poczucie, że wieczór poprzedni spędziliśmy głównie na gotowaniu i konsumpcji jakiegoś dziwnego dania jednogarnkowego, więc kolejny powinniśmy wykorzystać bardziej rozrywkowo. Gdy wracaliśmy pod wieczór do akademika wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenie.
    
    – Wstąpimy z Markiem do sklepu, a wy przygotujcie kolację – rzuciłem i wraz z Markiem rzuciliśmy się w stronę sklepu, nie dając szans na jakiekolwiek protesty ze strony Leszka.
    
    W sklepie – zwanym nocnym – inne w niedzielę nie były czynne o tej porze zakupiliśmy półtoralitrową sangrię i wytrawną Sofię. Nie był to szczyt luksusu czy gustu, ale właśnie taki pakiet ekonomiczny wydał się nam wówczas najbardziej sensowny, zwłaszcza, że dziewczyny mocniejszych alkoholi nie piły.
    
    Ten wieczór należał zdecydowanie do przyjemnych. Sangria dawała się nawet wypić, zwłaszcza zaprawiona cytryną. Pewnie lepsza byłaby z lodem, ale posiadanie lodu było zdecydowanie powyżej naszego standardu życiowego. Wytrawna Sofia, natomiast wykręcała nam gęby z niewyrafinowanymi smakowo podniebieniami. Co najważniejsze, alkohol zadziałał! Atmosfera się rozluźniła. Graliśmy w karty i flirtowaliśmy. Wzajemne docinki były o tyle ...
    ... nieskrępowane, że nie mieliśmy wobec siebie żadnych oczekiwań. Nikt, na nic nie liczył. Tak mi się wtedy właśnie zdawało, choć, jak się okazało, być może nie było to do końca prawdą.
    
    Ja od półtora roku chodziłem z Anią, z która, z resztą, spędzałbym czas, gdyby nie wyjechała na weekend w swoje rodzinne strony.
    
    Marek – typ cynika, co prawda nie miał dziewczyny, ale też nie wydawał się zainteresowany jakimikolwiek relacjami, czy jednorazowymi, czy też stałymi. Twierdził, że one zawsze chcą więcej. Poza tym wydawało się, że woli kobiety dojrzałe, starsze od siebie. Nieregularnie spotykał się z pewną rozwódką – znajomą jego rodziców, która była dużo młodsza od tychże rodziców i dużo starsza od niego.
    
    To, co łączyło Leszka a Martę zalatywało platonicznością.
    
    Dagmara była kompletnie aseksualna. Miałem wrażenie, że, jako kobieta, nie posiada zdolności zainteresowania sobą żadnego mężczyzny.
    
    Zwłaszcza blado, a raczej płasko, wyglądała przy Marcie, która miała na sobie dość przezroczysty T–shirt, a pod nim… Pod nim niestety zupełnie nieprzezroczysty podkoszulek bez rękawków, ściśle przylegający do ciała… Pod nim dopiero nic. Jej wybujały biust wspaniale falował przy każdym ruchu i nie mogliśmy z Markiem oderwać od niego wzroku.
    
    Nasze wzajemne zaloty, po odfiltrowaniu całej otoczki żartów, złośliwostek i uszczypliwości, mogłyby wyglądać w następujący sposób:
    
    Ja do Marty: Chciałbym cię przelecieć.
    
    Marek do Marty: Chciałbym cię przelecieć.
    
    Marta do Leszka: Przeleć ...
«1234...10»