1. Przysługa


    Data: 17.09.2018, Kategorie: Klasycznie Autor: anonim, Źródło: Fikumiku

    ... zderzyłem się z facetem trzymającym przed nosem rozłożoną gazetę. – Witam szanownego artystę, dziś spotykamy się w barze. Jednym tchem powiedział z nad gazety i dalej pogrążył się w lekturze. – Pan na obiad?... zapytałem niepewnie. Facet złożył gazetę spojrzał niepewnie i przypomniał: – Przecież już piliśmy brudzia. Piotr jestem, z przyjemnością udam się z artystą na obiad. – Tak, tak, potwierdziłem już pewnym głosem, nie byłem pewien bo widzieliśmy się w innym otoczeniu. Wiedziałem, że tylko w dzień mojego przyjazdu mogłem tu pić bruderszafty z kimkolwiek. Okazało się, że Piotr jest kierownikiem działu analiz w jednym z większych przedstawicielstw handlowych obejmujących pół kraju i przyjechał tu również na szkolenie. Już przy obiedzie dosiadło się kilku kolejnych przyjaźnie odnoszących się do mnie mężczyzn. Wszyscy mówili tylko o jednym: za kilka godzin spotykamy się w barze. Dopijając kawę zaproponowałem: to może już wskoczymy na małe, co nieco? Pomysł przyjęto z entuzjazmem. Po kilkunastu minutach siedzieliśmy przy barze. – To co panowie, zaczynamy na ostro? – zapytałem retorycznie. Pomysł zaakceptowano jednogłośnie. Tym razem piłem niewiele i obserwowałem towarzystwo. Opowiadałem dowcipy, przechodziłem od jednego do drugiego poklepując ich po ramionach i wznosząc szklankę w geście zachęty do picia. Po godzinie wyszedłem niezauważony. Postanowiłem poczytać ten program szkolenia, który niby tak świetnie wymyśliłem. Nie musiałem zbyt długo czekać, po kilkunastu minutach ...
    ... zeszła z góry Justyna. – To nie bawisz się w barze? – zapytała zdziwiona. – Chcę zapoznać się z programem szkolenia. OK. – kiwnęła głową potakując i za chwilę podała mi papierową teczkę. – Miłego czytania, powiedziała odwracając się na pięcie. Nalałem piwa i za chwilę wyciągnąłem się w pozycji lezącej. Zacząłem wertować kolejne kartki, mój zapał do zapoznawania się z tym tekstem malał błyskawicznie. Dopiłem piwo i oczy zamknęły mi się same... o nie, resztami sił powlokłem się do łazienki. Odkręciłem zimną wodę, to była skuteczna metoda budzenia. Ubrałem się w podkoszulek i zacząłem poszukiwać czegoś do zjedzenia w lodówce. Z oddali usłyszałem głos Joanny: – Szukasz czegoś do jedzenia? – A skąd wiesz? Spytałem zdziwiony i gdy odwróciłem się aż gwizdnąłem. Stała w purpurowej jedwabnej koszulce kończącej się w połowie uda i to było całe jej ubranie. – Nie wiem, czemu ja nie gwiżdże na twój widok masz dokładnie tyle samo na sobie co ja i mnie nic nie wystaje. Faktycznie byłem też tylko w podkoszulce i mój członek wyraźnie budził się do życia. Dni mijały, a ja prowadziłem tryb życia, który zaczynał mi się podobać. Niepokoiło mnie trochę sąsiedztwo za cienką ścianą, ale jeśli Justyna tego tematu nie podejmowała, to tym bardziej mnie nie wypadało o to jej pytać. Aż pewnego dnia sytuacja sama się wyjaśniała. Prawie godzinę zabawialiśmy się ostro i przysnąłem na chwilę. Usłyszałem czyjeś kroki... Stanęła w kusym szlafroku i białych skarpetkach. Leżałem nagi, bez ruchu, z jedną ręką ...
«12...8910...»