Wakacje by Jack Bean cz. 11 i 12
Data: 11.10.2018,
Autor: Frogg, Źródło: Lol24
... z ulgą zzuła ze stóp buty i podwinąwszy nogi usiadła wygodnie na kanapie. Adel siadła naprzeciw niej w komfortowym fotelu. Rozmowa ruszyła dalej od miejsca, w którym przerwały w kawiarni. Czas mijał, wina ubywało. Na stoliku pojawiła się kolejna butelka. Adel nieco bardziej pijana od koleżanki poruszyła temat jej związku z Ianem. Troszkę bełkotliwie opowiadała, o swoim małżeństwie. Z opowieści tej wynikało jednoznacznie, że ostatnimi czasy była rozczarowana swoim życiem erotycznym. W pewnym momencie wypaliła:
- Najlepszą nocą, jaką spędziłam ostatnio z mężem, była ta, kiedy wróciliśmy wspólnie z wypadu do nocnego klubu – zachichotała – Musiał się na ciebie nieźle napalić mężulek. Widziałam, że gdy wyszłaś do nas do lobby, to prawie gały mu nie wyskoczyły. Tak się na ciebie wgapiał. W łóżku też był zupełnie inny.
Jenny przez chwilę oprotestowywała słowa przyjaciółki, po czym powiedziała.
- Wiesz u nas było podobnie. Dopiero ten wyjazd wszystko zmienił.
Pod wpływem chwili i wypitego wina zaczęła opowiadać swoją historię. Opisała jak wyglądało jej życie przed wyjazdem, zawarty zakład i jego następstwa. Pominęła jedynie w swojej opowieści kwestię tożsamości ich podglądaczy. W końcu to ich matka – pomyślała – wysłuchania tego powinnam jej oszczędzić. Adel słuchała zafascynowana. Na policzkach wykwitł jej głęboki rumieniec. Opowieść o wszystkich bezeceństwach wyprawianych przez koleżankę fascynowała ją i odpychała równocześnie. Wyobrażała ją sobie robiącą te ...
... wszystkie nieprzyzwoite rzeczy. To było złe i jednocześnie… takie podniecające.
Siedziały naprzeciw siebie, popijając wino. Jenny wreszcie skończyła mówić. Adel siedziała chwilkę bez słowa, po czym jakby wbrew sobie powiedziała.
- Ja nigdy bym nie odważyła się na takie szaleństwo!
- Rozumiem, dzieci i praca, pewnie nie chciałabyś….
- Nie – przerwała jej Adel – popatrz na mnie i na siebie. Ty jesteś szczupła i piękna. A ja… nie wyobrażam sobie, aby pokazać się innemu facetowi. Urodziłam trójkę dzieci i nie jestem tak idealna jak ty – zakończyła z goryczą.
- O czym ty mówisz dziewczyno? Jesteś samą kobiecością i naprawdę nie masz się czego wstydzić – powiedziała Jenny.
Popatrzała na przyjaciółkę. Adel była brunetką o ciemnych, sięgających za uszy włosach i o bardzo ciemnej karnacji. Była wyższa od niej i na pewno cięższa o dobrych parę kilogramów. Ubrana w wygodny dres nie prezentowała się najlepiej, ale jeszcze pamiętała ją z wyjazdu. Jest może nieco większa, jednak jednocześnie bardzo kobieca – pomyślała Jenny. O ile swój biust uważała za duży, to jej był z gatunku monstrualnych. Jednocześnie, mimo, że wykarmiła nim troje dzieci nadal dość sprężysty i twardy. Cyc nie kutas, stać nie musi – przypomniała sobie sentencję jednego ze znanych malarzy. Biodra Adel miała kubańskie. Rozłożyste, zakończone wydatną pupą. Uda dość masywne. Jednak nieotłuszczone, a kształtnie zarysowane. Była naprawdę gibka w pasie, te drobne boczki i wystający brzuszek nie stanowiły przecież ...