Numer 605
Data: 15.10.2018,
Autor: ham57, Źródło: Lol24
Dominikę poznałem dwa tygodnie temu. Moment, w którym się poznaliśmy, był dla mnie jednym z najważniejszych etapów mojego życia.
Jestem prostym chłopakiem z Pragi, robię w car-audio. Dopiero uczę się fachu, więc na razie robota nie pozwala mi żyć na zbyt wysokim poziomie. Czasem dorabiam przy ściąganiu należności, negocjacjach z właścicielami restauracji. Obracam się w kręgu ziomali z mojego osiedla, znam się z chłopakami od dzieciństwa. Razem imprezujemy, razem spuszczamy wpierdol, razem nocujemy na komendzie. Ot, takie moje życie.
Wracając do Dominiki. Poznałem ją w kinie na jakimś nudnym filmie, jak się później okazało romantyczno-przygodowym. Nie, normalnie nie chodzę na tego typu filmy, ale wygraliśmy zaproszenie w radio i szkoda było, aby się zmarnowało. Mieliśmy iść w pięć osób, ale dopiero w kinie dostałem esa z informacją, że kumple nie mogą bo suki zaprosiły je do poloneza. Tak więc zostałem sam. Szkoda było mi wbijać się teraz w moje 605 i jechać do domu, bo do starej miał przyjść gach i zabroniła mi przyjść przed 23:00.
Tak więc zostałem w kinie. Siadłem w wyznaczonym miejscu, oglądnąłem reklamy i po pół godziny zaczynałem już nawet kumać fabułę, gdy nagle moją uwagę przykuła dziewczyna, 2 rzędy przede mną. Wysoka brunetka, ubrana w zieloną bluzeczkę. Nie wiem jak to się stało ale gdy za którymś razem na nią spojrzałem ona się odwróciła i zobaczyła moje spojrzenie. Nie jestem facetem nieśmiałym ale w tym momencie się zarumieniłem – ona chyba też. ...
... Kurcze, jeszcze nigdy tak kobieta na mnie nie działała.
Po seansie zagadałem do niej. Od razu się zorientowałem, że to bogata dziewczynka z dobrego domu. Markowy ciuszek, jedwabista gadka, drogie perfumy. Nie wiem czemu ale chyba jej również wpadłem w oko. Powiedziała mi, że jestem typem łamiącym stereotypy. Ogolony na łyso facet w markowym dresie ze złotym kajdanem na szyi, przychodzi sam do kina na film o miłości. Nie chciałem wyprowadzać jej z błędu. Naprawdę dobrze czułem się w jej towarzystwie. Nie rzucałem żadnych głupich gadek, typu "wjechałbym Ci z jajami” czy "o której mogę Cię dziś zobaczyć na Fashion TV”. Traktowałem ją jak coś wyjątkowego. Jak piękny i bardzo delikatny kwiat, który może stracić nagle swoje płatki pod wpływem silniejszego podmuchu wiatru. Wymieniliśmy się telefonami i rozeszliśmy się do domów.
Następnego dnia zadzwoniłem do niej i umówiliśmy się do restauracji. Kurwa, ja nigdy nie byłem w prawdziwej restauracji. Na początku miałem stresa, bo za bardzo nie potrafiłem skoordynować w tym samym czasie jedzenia nożem i widelcem, nie przeklinania i nie mlaskania. Była wyrozumiała. Powiedziała co i jak mam robić, że ryby nie je się nożem i widelcem, że atłasowa serwetka w której otrzymałem zawinięte widelce, nie nadaje się również do smarkania.
Za każdym razem jak się spotykaliśmy, patrzyłem w jej duże brązowe oczy i zastanawiałem się, kiedy się obudzę z tego pięknego snu, w którym prawdziwa księżniczka poświęca swój czas ubogiemu stajennemu bez ...