1. Garsoniera - Alina, cz 1.


    Data: 02.11.2018, Kategorie: Inne, Autor: Tomnick, Źródło: SexOpowiadania

    Część 1
    
    Poznaliśmy się w pracy. Na ogół zamienialiśmy kilka zdań. Nie zalecałem się do niej. Nie była w moim zasięgu. Zawsze była miła, uśmiechnięta i generalnie atrakcyjna. Ubrana stosownie do pracy, na ogół w kostiumie i w szpilkach. Szczupła szatynka, naturalnie kręcone włosy do ramion, mały biust, zadbane dłonie, długie nogi. Poruszała się z gracją. Przyjemnie było ją obserwować, kiedy odchodziła... Makijażem podkreślała swoją urodę. Cieszyła się dużym powodzeniem u facetów. Nie tylko w firmie. I wzbudzała zazdrość kobiet. Niezależnie od ich wieku. W pracy wszystkim chętnie służyła pomocą i tym zjednywała sobie ludzi. Była uczynna. Stroniła od rozmów na osobiste tematy. Nie rozmawiała o swoim życiu osobistym. Tym z kolei wzbudzała jeszcze większe zainteresowanie.
    
    *
    
    Pewnego razu sporą grupą wyjechaliśmy w delegację do innego miasta. Naprawdę duża firma. W rezultacie przez kolejne dziewięć dni, ale w niedzielę mieliśmy wolne popołudnie, byliśmy obok siebie po jakieś 10-12 godzin dziennie, analizując zebrane dokumenty, przygotowując kolejne, czytając ustawy, uchwały, zarządzenia i weryfikując możliwe zmiany, przygotowane przed wyjazdem. Tych szybko oczekiwał zarząd firmy, powierzając naszej kompleksowy audyt i przygotowanie zarysu zmian.
    
    Nawet szef dziwił się, że nie zlecili audytu jakiejś międzynarodowej albo przynajmniej zagranicznej firmie. Jeżeli będzie, w ich ocenie, realny i obiecujący, to znaczy gwarantujący zyski i minimalizujący koszty własne, ...
    ... opracujemy już nie zarys czy szkic, ale pełny plan reorganizacji! Na swój użytek nazywałem nasze działania „reformą”, ale ten synonim spotkał się z wyraźną dezaprobatą szefa. Jeżeli nasz pomysł wypali, będziemy również kierować jego wdrażaniem. Czytaj: duże pieniądze za dużą robotę do wykonania. No, ale i nasza firma też nie była mała.
    
    Nasz największy problem polegał na tym, że firma, w której mieliśmy przeprowadzić audyt, bo na początku to jedynie zbieraliśmy i porządkowaliśmy dane, nie miała stałego schematu sprawozdań miesięcznych i tygodniowych. Brzmi to dziwnie, ale tak było. Sprawozdania koncentrowały się na największych sukcesach i problemach firmy. I rozliczenia były opracowywane wokół tych sukcesów bądź porażek. Co miesiąc wyniki firmy różniły się w poszczególnych działach i nie mieliśmy przeglądu wyników jednego działu nawet w skali kilku miesięcy.
    
    Nie wszyscy skończyli prawo, nie wszyscy skończyli ekonomię, więc pojechały z nami dwie panie, które na co dzień „sypiały” z prawem gospodarczym i konstruktywnie korygowały, najczęściej: torpedowały, wszystkie sugestie związane z pomysłami zmian w firmie: redukcja zatrudnienia, fuzje, delegacja uprawnień, zmiana uprawnień zarządu i prezesa, prawo upadłościowe, swoboda umów, tzw. ucieczka do przodu czyli finansowe angażowanie firmy w nowe projekty itp. Jeszcze doszły kłopoty ze związkami zawodowymi, które też miały swoje wymagania i swoich prawników. A na koniec dnia dobijał nas główny ekonomista i owe dwie 46-letnie babki, ...
«1234...7»