1. Garsoniera - Alina, cz 1.


    Data: 02.11.2018, Kategorie: Inne, Autor: Tomnick, Źródło: SexOpowiadania

    ... prywatnie całkiem sympatyczne, wystawiając rachunek, czyli kosztorys zmian, podany zawsze z uwzględnieniem prawdopodobnych wahnięć kilku zmiennych. Codziennie, wczesnym wieczorem zarząd przyjmował krótkie sprawozdanie z postępu prac i codziennie konsekwentnie odrzucał kolejny szkic projektu zmian naprawczych. Ot, taki prezent na koniec dnia harówki. Z tym liczyliśmy się. Ale ponoć zarząd generalnie był zadowolony z naszej pracy. Wierzyli, że ostatni, dziewiąty dzień, dzień finalnej prezentacji i podsumowania, przyniesie również satysfakcjonujące rozwiązanie. Chyba nie mieli innego wyjścia, jeżeli nie chcieli wypaść z rynku.
    
    Dzień w dzień straszna kotłowanina! Ciągła koncentracja, napięcie, pospiech, zmiany decyzji, strategii analiz danych. Tempo, tempo! Dopiero wieczorem, po kolacji mieliśmy trochę czasu dla siebie i siłą rzeczy jeszcze trochę spędzaliśmy go razem, ale we dwoje, a nie wśród innych pracowników. Nieparzysta liczba pracowników spowodowała, że akurat mnie w hotelu przypadła ‘jedynka’. Oczywiście, szef i jego asystent też spali w ‘jedynkach’.
    
    – Asystent – mruczałem wściekle pod nosem i starałem się nie patrzeć w jego kierunku. – Człowiek, który w lizaniu dupy szefa osiągnął mistrzostwo, nie wykazując się innymi zdolnościami w pracy. Jakie facet ma obowiązki poza robieniem kawy szefowi? Intrygowanie? Nakłanianie szefa do wywalania zdolnych? Bo nie panował nawet nad kalendarzem jego spotkań – pokiwałem głową i wróciłem do mojej kolacji.
    
    *
    
    Siedzieliśmy w ...
    ... moim pokoju przy herbacie albo coli – to ja, ona na ogół przy piwie, a i tak była szczupła. Rozmawialiśmy bądź milczeliśmy na różne tematy, oglądaliśmy telewizję, bo nie mieliśmy siły na rozmowę. już trzeciego wieczoru dopadł mnie kryzys. Od początku byłem bardzo zmęczony, jednak tym razem nie wytrzymałem i w pewnym momencie otwarcie przyznałem:
    
    – Alinko, przepraszam, ale padam, muszę położyć się na chwilę. Przyjdź za pół godziny, zbudź mnie i będę gotowy do dalszej rozmowy – wyznałem szczerze, bo dopiero co minął jakiś kwadrans po 21. Wstałem z krzesła, poprawiłem marynarkę na jego oparciu i, tak jak stałem, położyłem się na tapczanie. Byłem piekielnie zmęczony.
    
    – Nigdzie nie będę chodziła. Nie mam aż tyle sił – prychnęła zmęczonym i ochrypłym głosem. – Położę się obok ciebie, „na łyżeczkę” – stwierdziła spokojnie i ciężko podniosła się z krzesła, odstawiając piwo i niecierpliwymi ruchami zrzucając ze stóp szpilki.
    
    – Chodź szybko, bo już odjeżdżam – kiwnąłem na nią ręką z zamkniętymi oczyma. Nie otworzyłem ich, ale poczułem jak kładzie się przede mną „na łyżeczkę", mocno wtula i przykrywa moją ręką. Zasnąłem od razu. Ona chyba też. Kiedy zbudziłem się chwilę później, Alina pochrapywała, nadal leżąc na boku z dłonią pod głową i drugą wetkniętą w krocze. Poły szlafroka rozchyliły się i mogłem oglądać jej nogi i szczupły brzuszek. Jedna pierś wystawała ze szlafroka. Miała ładne, pełne, jędrne piersi i ciemne, spore sutki. Wszystko na wyciągnięcie ręki. Czułem rosnące ...
«1234...7»