Po sąsiedzku
Data: 02.11.2018,
Kategorie:
Klasycznie
Autor: anonim, Źródło: Fikumiku
... męski głos. - Tak, chwileczkę - zastukałem widełkami. - To do pani - powiedziałem, słysząc jej melodyjne „Halo!" Odłożyłem słuchawkę. Ciekawe co to za facet? Narzeczony? Kochanek? Kolega? A może brat? Nie mogłem skupić się na relacji o skomplikowanej sytuacji politycznej w afrykańskim państwie o niezapamiętywalnej nazwie. Zżerała mnie ciekawość. A zresztą - nie oszukujmy się - zżerała mnie zazdrość! Ciągle jeszcze rozmawiali. O czym oni mogą tak długo gadać? Ten palant opowiada jej pewnie, ze jest miłością jego życia! Akurat! Chce ją pewnie przerznąć i tyle! W napięciu czekałem na końcowe „dzyń" mojego aparatu. Cisza. Nie mogłem już dłużej ze sobą walczyć. Wyłączyłem głos w telefonie i podniosłem słuchawkę. - A jutro mój koteczek pójdzie ze mną na kolację? -zagruchał obleśnie ten palant. -.No pewnie, że pójdzie. Dziś jestem taka zmęczona, że zaraz idę spać -- mówiła wolno, przeciągając sylaby. - Ale pamiętaj: żeby ci się nie śnił nikt poza twoim ukochanym lewkiem! - Hi, hi. Postaram się. Będę myśleć tylko o tobie, ale nie za dużo, bo w ogóle nie zasnę. - Tylko się brzydko nie baw! Bo będę zazdrosny! - No chyba przesadzasz, w końcu to jest moja zabawka! - Nieprawda! Moja! Nie zapominaj o tym. Wydawało mi się, że już to ustaliliśmy ostatnio. - No dobrze, dobrze... Twoja! Ale trochę się chyba mogę pobawić? - Ale pod warunkiem, że będziesz myślała o mnie! - Ty też myśl o mnie. Dobranoc, kochanie. Całuję cię... - Ja ciebie też. Cichutko odłożyłem słuchawkę w ostatniej chwili. ...
... Miałem dreszcze. Fale zimna i gorąca na przemian wstrząsały moim ciałem. Kręciłem się w łóżku, ale o spaniu nie było mowy. Ten kretyn między nogami sterczał wytrwale. Próbowałem go zignorować, ale był dokuczliwy i uparty jak bolący ząb. Zamknąłem oczy i wtedy pojawiła się przede mną. Naga, piękna, z czarującym uśmiechem. Obudziłem się o świcie. Światło się paliło, a z telewizora migotał wesoło obraz kontrolny. Cholera! Ale wpadłem z tym diabelskim telefonem! Postanowiłem, że nigdy więcej nie dam się na to złapać. Niech sobie gada z kim chce i ile chce Nic mnie to nie obchodzi. W pracy odzyskałem spokój ducha, zwłaszcza, że wszyscy mi gratulowali nowego telefonu. Grunt, że mogę zadzwonić kiedy chcę! Reszta to bzdury. Czytałem sobie jakiś kryminał, gdy zadzwonił. - Halo? - Dzień dobry. Czy mogę mówić z panią Jodłowską?- znów glos tego palanta. Zastukałem w widełki. Cisza, - Przykro mi, ale chyba nie ma jej w domu - powiedziałem, choć wcale nie było mi przykro. - Przepraszam. Do widzenia - rzucił obrażonym tonem. Zastanawiałem się, gdzie też ona może być? Przecież, do cholery, wczoraj umawiała się z tym typkiem na kolację. Wróciłem do swojego kryminału. Po godzinie zaterkotał telefon. To Kasia dzwoniła do kogoś. Odczekałem chwilę i, wyłączywszy głos, delikatnie podniosłem słuchawkę. - Ależ kochanie, czekałam prawie godzinę! Mogłeś przecież zadzwonić! - miała zdenerwowany, drżący głos. Prawie płakała. Poczułem, ze zadusiłbym gada gołymi rękami, gdyby tylko mi się nawinął. Co on sobie ...