Garsoniera - Alina, cz. 5.
Data: 09.11.2018,
Kategorie:
Inne,
Autor: Tomnick, Źródło: SexOpowiadania
... Widać, że znowu dobrze się bawiła, wspominając swój pomysł. Z trudem powstrzymałem się od jakiejkolwiek reakcji. Byłem wściekły.
– Właśnie tak było – zakończyła z pogodnym uśmiechem, nadal nie pojmując, ile zdrowia kosztował mnie jej „żart”. Empatia nie była jej mocną stroną. Co by nie mówić, to właśnie bratała się z pracownikiem bez poważniejszych perspektyw na szybki awans, więc mogła sobie pozwolić na więcej. A przynajmniej sądziła, że tak może traktować innych.
– Alinko, proszę, żebyś więcej nie próbowała mnie szantażować – powiedziałem spokojnym tonem, patrząc na nią. Dużo mnie to kosztowało. – Jestem dyskretny, więc nikt nigdy nie dowie się o naszym spotkaniu. Zapomnę o wszystkim, co było między nami, co nas kiedykolwiek łączyło, ale twojego „żartu” nie zapomnę. Nigdy – stwierdziłem stanowczo.
Zadowolona pokiwała głową. Emocje związane z seksem ustąpiły racjonalnej analizie nieszczęśliwego „żartu”. Widać liczyła na bardziej ekscytujący wieczór i noc u mnie. Przecież jej działania nie były bezinteresowne. Siedziała wyprostowana, znowu z pewną wyższością patrząc na mnie i ponownie rozglądając się po pokoju. Zdaje się, że nadal nie rozumiała, co należy zrobić, żeby bez trudu znaleźć sobie wroga. Postawiłem na szczerość:
– Alinko, już wiem, że od następnego miesiąca przechodzisz do naszego działu i że dla ciebie nie jest to wyróżnienie. Ponoć tę decyzję przełożonego znasz już od dawna, prawda? Również szef poinformował mnie, że będziesz moją podwładną, dlatego proszę: nigdy więcej nie oferuj mi swojego ciała, bo będzie to łapówka.
Spojrzała na mnie. Na jej twarzy nie było nawet śladu uśmiechu.
– Nasze spotkanie nagrałem ukrytą kamerą – nieznacznie uśmiechnąłem się. – A dokładnie: dwiema. Gdybyś była głodna wspomnień, zawsze możesz u mnie posłuchać i pooglądać. Już same dialogi, ba, twój monolog, robi wrażenie, prawda, koleżanko?
Nie chciało mi się słuchać jej wyjaśnień. Sięgnąłem po telefon i zamówiłem taksówkę.
K O N I E C