1. Wspomnienie


    Data: 19.11.2018, Kategorie: Dojrzałe Autor: Woj, Źródło: Fikumiku

    ... poczekać. Rozmyślałam o tym co dziś się wydarzyło w moim życiu. Było mi z tymi myślami dobrze. Z zadumy wyrwał mnie szelest gałęzi. Przybiegł i pocałował. Byłam szczęśliwa. Zaraz zaczął mnie pieścić i rozbierać, chciałam mu pomóc, ale powiedział bym mu pozwoliła zrobić to samemu - z wielką przyjemnością - odparłam. Tym bardziej, że towarzyszyły tej ceremonii pocałunki każdej odkrytej części mego ciała. Zrewanżowałam się jemu tym samym. W końcu widziałam, że nie może się doczekać pełnego kontaktu naszych spragnionych siebie ciał. Ja zresztą też. Delikatnie przyłożył czubek rozpalonego organu do szczebioczącej cipki i rozpoczął wchodzenie. Było mi jak w niebie. Zatraciliśmy sie w sobie, aż przyszedł szczyt emocji i spełnienie. Teraz zaspokojeni leżeliśmy obdarzając się pieszczotami i całuskami. Potem zajęłam się jego przyrodzeniem, które w moich rączkach znów przybrało sporych rozmiarów. Wzięłam go do ust, a rękoma ściskałam i trzepałam. Oddychał coraz głośniej i zachęcał bym nie przestawała. W końcu docisnął moją głowę i wytrysnął w usta i gardło. Przełknęłam część, a reszta wypłynęła z buzi na piersi, brodę i szyję. On też liżąc piczkę doprowadził do tego, iż ścisnęłam jego głowę udkami i doznałam wstrząsającego orgazmu. Odurzeni rozkoszą, zdrzemnęliśmy się. Muszę wracać - powiedziałam i ubrałam się. Wsiadając na rower, pocałowałam go. Już nigdy potem nie spotkaliśmy się. Nie wiem nawet jak miał na imię. Trzymając kopertę wspominałam swój erotyczny debiut- poczułam mokro w ...
    ... majtkach. Wieczorem powiedziałam o zaproszeniu mężowi. Bardzo się ucieszył, ale w tym terminie nie będzie mnie w kraju - odparł. Muszę być na tych targach w Dreźnie. Mąż prowadzi wytwórnię tynków i wraz ze wspólnikiem dużo jeżdżą po świecie i zawierają kontrakty. Ja zaś mam sklep- butik z dodatkami mody ślubnej. Pomyślałam więc że będę mogła jakoś pomóc pannie młodej. Zaraz też zadzwoniłam do cioci Wisi i poprosiłam o kontakt z oblubienicą. Ciocia bardzo sie ucieszyła i gorąco zachęcała do wizyty - przyjeżdżajcie całą rodzinką na kilka dni- kusiła. Dała mi też tel do swojej siostrzenicy - panny młodej. W kilka dni potem mieliśmy już wszystko ustalone. Zosia przyjedzie do nas do Poznania i dobierzemy wszystko co potrzeba, dla niej i jej narzeczonego do ślubu. Moi rodzice niestety zrezygnowali z wyjazdu do cioci - bo mieli już wykupione w tym terminie wczasy. Pojechałam więc tylko z moją 5-cio letnią córeczką Anią. Nie lubię sama prowadzić na tak długich trasach – nie mam najlepszej orientacji, a oznakowanie naszych dróg jest fatalne, a w tamtych czasach (95 rok) nie było jeszcze nawigacji. Na szczęście na wylocie z Poznania zabrałam parkę autostopowiczów – studentów, którzy stopem jechali w Bieszczady. Nie tylko pomogli w drodze, ale również zabawiali małą. W sanny zrobiło się ciut ciasnawo, bo mieli duże plecaki, ale w ich towarzystwie droga minęła przyjemnie – a rzadko zabieram na stopa. Ciocia serdecznie nas przywitała i zainstalowała w pokoju na poddaszu z osobną łazienką. ...
«12...456...9»