1. Na smyczy z pożądania.


    Data: 06.05.2018, Autor: AnnaKowalska, Źródło: Lol24

    Wracam z pracy do domu. Jest ciepły wiosenny dzień. Na jednym z przystanków, które mijam po drodze, stoi szczupła brunetka i macha ręką próbując coś zatrzymać. Biorę. Podjeżdżam w zatoczkę i zatrzymuję się. Ona otwiera drzwi i pochyla się aby nawiązać kontakt.
    
    - Wracam do domu, więc jeśli pani potrzebuje dalej niż do Grodziska, to nie pomogę.
    
    - Dokładnie do Grodziska potrzebuję. Autobus mi uciekł.
    
    - No to wskakuj.
    
    Siada na siedzeniu pasażera i zapina pas. Mocno oddzielając od siebie piersi i dociskając do ciała luźną bluzę. Mogę ją śmiało posądzić o duży biust. Ciekawe co z resztą. Taka pora roku, że jeszcze te dziewczyny ogacone, trudno cokolwiek wywnioskować. Ale buzię ma fajną. Duże niebieskie oczy, zadarty nosek, pełne, wyśmienite usta.
    
    - Zrobisz mi za tę podróż loda.
    
    - Dobra.
    
    Co kurwa?! Pojebało ją.
    
    - Żartowałem.
    
    - Trudno.
    
    Bez jaj. Przecież to się nie zdarza. Po jaką cholerę ja się odzywałem. Teraz nie przestanę o tym myśleć. Ona siedzi jak gdyby nigdy nic. Nic ją to nie obeszło. Chciałem ją zawstydzić. Rumieńce zobaczyć, spuszczony wzrok, coś takiego, a ona mi „dobra”. No porypana jakaś. Dalsza droga zlatuje bez słowa. Wjeżdżamy do miasta, a zaraz za tablicą o tym informującą moja pasażerka się odzywa:
    
    - Możesz mnie tu wyrzucić. Dojdę sobie.
    
    No ja nie wątpię. Pewnie dwie minuty po tym jak zamkniesz za sobą drzwi domu. W korytarzu. Oparta o ścianę. Z palcem. Z palcami w cipce. Nie ma mowy, nigdzie nie idziesz. Muszę wiedzieć gdzie ...
    ... mieszkasz.
    
    - Zawiozę panią. Proszę powiedzieć gdzie?
    
    - „Zrobisz mi loda.” – jego pasażerka przypomina mu jego słowa – a teraz „proszę pani”, ciekawe. Proszę skręcić w Okrężną.
    
    - Taki nieudany dowcip.
    
    Okrężna. Podjeżdżam pod bramę i wysiadam żeby otworzyć jej drzwi. Jednak ona jest szybsza. Kiedy opuszcza wnętrze samochodu jest szczerze zdziwiona moją obecnością na dworze. Szczerze powiedziawszy ja też. Żegnam się nieskładnie. Wsiadam do samochodu i pospiesznie się oddalam. – Kurwa co ja wyprawiam. Jedno słowo potrafi zrobić ze mnie śliniącego się kundla, wąchającego damskie tyłki. – Jadę do domu. Potrzebny mi prysznic. Zimny.
    
    W domu Paulinę boli głowa. Ma migreny. Cały miesiąc. Do tego chyba jeszcze się przeziębiła i drapie ją w gardle. Na szczęście jest już późne popołudnie. Pakuję ją więc do łóżka, robię herbatę, odgrzewam wczorajszą zupę, przynoszę garść tabletek i syrop. Szprycuję ją tym wszystkim cierpliwie i zabraniam wychodzić z łóżka. Całuję ją w czoło i widzę, że jest zachwycona moją troską.
    
    - Idę pobiegać. – Po Okrężnej, a jakże.
    
    Wieczór jest chłodny. Tyle, że długi. Długo jest szaro. Biegnę chodnikiem ze słuchawkami w uszach i muzyką w głowie. Tempo narzuciłem sobie zabójcze od pierwszego kroku. Chcę się tam po prostu znaleźć. Już. Tylko po co? Co zrobię jak już tam będę? Zadzwonię? Nie. To idiotyczny pomysł. Co jej powiem? Przybiegłem po loda. Po co ja tam biegnę? Po co robi się takie rzeczy? Wystaje pod domem, wraca w te same miejsca, szuka ...
«1234...7»