Na smyczy z pożądania.
Data: 06.05.2018,
Autor: AnnaKowalska, Źródło: Lol24
... kontaktu z człowiekiem, którego widziało się 20 minut? Zamieniło trzy zdania. Jeszcze obleśne. Powinienem raczej uciekać z Okrężnej ze spuszczonym ogonem. Tyle, że mój ogon nie chce leżeć od kiedy doświadczył tej sytuacji. Kurwa. Będzie, nie będzie, po prostu biegnę na Okrężną i już.
Domek jednorodzinny w szeregowej zabudowie. Tyle dobrze, że skrajny. Pierwszy z brzegu. Przez co ma dwa razy więcej gruntu. Okna rozświetlone sztucznym światłem. Jedno świeci się na górze, reszta na dole. Na pewno nie jest sama. Gości ma? Czy to domownicy? Przebiegam już trzeci raz wzdłuż ogrodzenia starając się coś dostrzec. Nagle tuż przy mojej nodze, na szczęście po drugiej stronie siatki, słyszę grube „chał!”. Mało się kurwa nie wyłożyłem. Tego się totalnie nie spodziewałem. - Trzeci raz już tu kurwa biegnę, a ty dopiero się ujawniasz! Ty kundlu pieprzony! – Klnę na niego siarczyście, ale tylko w myślach. Nie chcę zwracać na siebie uwagi. Niczyjej. Ale pies jest innego zdanie. Chce powiadomić o mnie całą okolicę. I nie przestaje. – Chał, chał, chał… - Jeszcze kilka, kilkanaście razy. Przykładam palec do ust, zginam się w pół i sugeruję mu dobitnie – Ciśśśśśś… - Ale on mnie nie słucha. A ja nagle uświadamiam sobie co robię. Kurwa - gadam z psem. I jeszcze do tego on mnie nie słucha. Prostuję się i dostrzegam otwierające się w domu drzwi. Wychodzi z nich starszy pan i woła wilczura:
- Bruno, przestań ujadać.
Nasze spojrzenia się krzyżują i pan wyraźnie zainteresowany, schodzi ze ...
... schodka. Widząc, że zmierza w moją stronę zaczynam:
- Przepraszam. Chyba go przestraszyłem.
Starszy pan podchodzi do ogrodzenia.
- Wypadła mi bateria z odtwarzacza i poleciała pod płot. Przystanąłem, żeby jej poszukać, a wtedy zjawił się on. Chyba uznał mnie za zbira. – Kłamię jak z nut. Tymczasem, za plecami pana starszego drzwi otwierają się ponownie i staje w nich moja pasażerka. Ma na sobie atłasowy, krótki szlafrok przewiązany w pasie. Długie, zgrabne nogi stawia boso na progu. – Uważaj bo się przeziębisz i nie będziesz mogła jeździć tam gdzie jeździsz, żebym mógł cię podwozić. – Raz. Raz ją podwiozłeś. – Na razie. – Nie odpuszczam tej zaczepki słownej samemu sobie. Nagle słyszę:
- Co się stało tato?
„Tato. Tato.” To jej tata jest. Dzięki Bogu.
- Nic. Schowaj się Agatko, bo się przeziębisz.
Tak, schowaj się Agatko. Słuchaj taty. Już się zabiera, okręca, ale jeszcze posyła nam przez ramię ostatnie spojrzenie. Ląduje ono prosto na moich oczach i wiem, że mnie rozpoznała.
- Do widzenia. – Żegnam się pospiesznie i nie czekając na żaden rozwój sytuacji natychmiast się oddalam. Biegnę przed siebie ile fabryka daje. Tyle, ile jest wstanie znieść moje serce, przepona, płuca, nogi. Zatrzymuję się przed swoją klatką i nie mogę złapać tchu. Wiszę przez chwilę zgięty w pół, aby uspokoić oddech. Wracam do domu. Paulina ogląda po raz enty Pretty Woman, bo lubi. A ja myślę – Kurwa, żeby tak choć raz zerżnąć cię jak dziwkę. – Ale mówię:
- Nie śpisz?
- Nie mogę ...