-
Biurowy kalejdoskop
Data: 27.11.2018, Autor: kasia178, Źródło: Lol24
... przystało na firmowe standardy, miała na sobie białą bluzeczkę zapinaną na guziki, popielatą spódnicę sięgającą za kolana. Na nogach i to wyjątkowo zgrabnych nogach miała gładkie rajstopy oraz eleganckie, czarne buty na niewielkim obcasie. Gdy Iwona zorientowała się co się stało to na jej twarzy pojawił się wyraz grymasu i zakłopotania pomieszanego z zdezorientowaniem. Natychmiastowo doskoczyła do mnie, coś tam mamrocząc jak to bardzo jej przykro oraz, że zaraz przyniesie przyniesie lód, szybkim krokiem udała się w stronę swojego pokoju, który był połączony z gabinetem prezesa. Wykorzystując to, że zostałem sam na korytarzu, postanowiłem dokończyć to co zacząłem czyli skorzystać z pisuaru. Gdy już ulżyłem mojemu pęcherzowi, podszedłem do umywali, by umyć ręce i przy okazji obejrzeć się w lustrze. Na moim czole powoli zaczęła pojawiać się wielka fioletowa śliwa, która na pewnie nie zejdzie w ciągu dwóch czy trzech dni. Patrząc się w lustro czułem mało przyjemny pulsujący ból w głowie, jednakże nie był on na tyle silny, żeby nie szło go ukryć. Wyszedłem na korytarz, ale pani Iwony jeszcze nie było. Postanowiłem udać się do niej do pokoju i sprawdzić co z tym lodem. Skierowałem swoje kroki w kierunku sekretariatu, do przejścia miałem z dobrych dwadzieścia pięć metrów. Kiedy w końcu dotarłem na miejsce, to zobaczyłem jak pani Iwona szuka czegoś w szafie. Stała do mnie obrócona plecami, a moim oczom ukazał się jej tyłek, który był trochę kościsty i na pewno nie zaszkodziłoby mu ...
... trochę tłuszczyku, który nadałby mu trochę krągłości. W momencie, gdy przekroczyłem drzwi usłyszałem od strony szafy: - O! Tu się schowałeś – cicho, tak jakby pod nosem powiedziała lekko podwyższonym głosem pani Iwona. Zdziwiony jej słowami bez zastanowienia rzuciłem doniosłym głosem: - Kto?! Ja?! Przecież nigdzie się nie ukrywałem! Chyba nie słyszała jak wszedłem do pokoju, bo na głos moich słów lekko drygnęła, wyraźnie przestraszona, po czym gwałtownie odwróciła się w stronę drzwi i powiedziała: - Kto... Ty … ja szukałam – powiedziała dosyć mocno zmieszana Iwona, po czym nastała chwila ciszy. Wyraźnie, było szukać, że zdezorientowana Iwona szuka odpowiednich słów by wyrazić swoje myśli –Wybacz, że tak długo, ale nie mogłam niczego znaleźć w co by można było włożyć lód, ale mam już to – dokończyła swoją wcześniejszą nieskładną myśl Iwona, po czym odwróciła się ponownie w stronę szafy i wyciągnęła z niej mały fioletowy ręcznik. Trzymając go w ręce podeszła do biurka, na którym stał metalowy kubełek na lód, który zapewne pochodził z lodówki szefa. Gdy podeszła do biurka zaczęła nakładać do ręczniki kostki lodu, by zrobić z niego kompres, w międzyczasie usłyszałem od niej bym usiadł sobie na kanapie. Szczerze mówiąc nie miałem na to zbytniej ochoty, ale nie chciałem już bardziej denerwować pani Iwony. Kiedy już usiadłem podeszła pani Iwona i wręczyła mi kompres, który natychmiastowo przyłożyłem sobie do czoła. Chłód przeszył przyjemnie moje czoło, a pulsujący ból w ...