-
Biurowy kalejdoskop
Data: 27.11.2018, Autor: kasia178, Źródło: Lol24
... czole zaczął zanikać. Jak spojrzałem na panią Iwoną, by jej podziękować to ona już siedziała za swoim biurkiem. Chciałem już otworzyć usta, ale ona mnie ubiegła: - Przepraszam Cię jeszcze raz Marku, powinnam była bardziej uważać przy otwieraniu drzwi. Mam nadzieje, że bardzo się gniewasz? - zapytała mnie Iwona z lekkim uśmiechem, przez który przebijały się wyrzuty sumienia. - Nie, nie gniewam się – powiedziałem, jednocześnie odwzajemniając uśmiech – W gruncie rzeczy, to też moja wina, zbyt się zamyśliłem. - dodałem, mając nadzieje, że to chociaż trochę odciąży sumienie pani Iwony. Po moich słowach zapadła kilkudziesięciu sekundowa cisza. Pani Iwona patrzyła się w tym czasie za okno, a ja oddałem się przyjemności płynącej z chłodu kompresu, który dociskałem do guza. By przełamać tą trochę krępującą mnie ciszę powiedziałem: - Chyba ten kompres pomaga, czuję, że guz się zmniejszył – skłamałem – no i już tak bardzo nie boli – co akurat było prawdą. Odkąd przyłożony miałem okład ból już prawie przestał istnieć. - O! To dobrze, nie chciałbym, żebyś przeze mnie chodził przez cały tydzień, z taką paskudną śliwą na czole – powiedziała Iwona, a po chwili dodała z miłym uśmieszkiem– Może czegoś się napijesz, jak już tu jesteś? - Nie dziękuje, już dzisiaj opiłem się wystarczająco kawą i herbatą – odpowiedziałem, po czym usłyszałem dość intrygujące mnie pytanie, jakie zadała mi pani Iwona. - A może masz ochotę na coś specjalnego? - uśmiech z jej twarzy nie zniknął, a ...
... wręcz chyba nawet był coraz większy. - Zależy co może mi Pani zaoferować – odpowiedziałem, ciekawość, aż mnie zżerała. - Ja nic nie mogę zaoferować – odrzekła pani Iwona – ale zaraz zobaczę, co może zaoferować barek pana prezesa. Dodała po chwili i zniknęła w gabinecie szefa, tylko po to by za chwilę pojawić się z jakąś butelką w prawej ręce. W lewej trzymała dwie szklanki, a jej twarzy zaczął malować się zadowolenie. - Co powiesz na 25 letnią whiskey, ta butelka kosztowała pewnie z 200 złotych jak nie więcej. Propozycja jaką rzuciła pani Iwona wydawała się kusząca, ale trochę niepokoił mnie fakt, że to własność prezesa firmy. Dla pewności zapytałem się: - A prezes nic przeciwko by nie miał? - Pewnie by miał – odpowiedziała mi pani Iwona – ale przecież on się nie dowie. Stary ochlaptus wypija tego tyle, że sam nie wie ile tego ma – dodała pani Iwona odstawiając szklanki na swoje biurko. - Widzę, że ma Pani ładnie wyrobione zdanie o szefie. - Phi – prychnęła z pogardą pani Iwona – Ja Ci powiem coś więcej. - dodała Iwona nalewając whisky do pierwszej szklanki. - Zamieniam się w słuch, Pani Iwono. - Ten stary prezes to taki pies na baby, że nie jeden nastolatek by się mógł schować. Podrywa wszystko co się rusza, mnie to już od dwóch lat próbuje, ale z marnym skutkiem. Najlepsze z tego jest, że nawet jakby mu się udało jakąś wyrwać, to pewnie z wiadro viagry byłyby mało, aby staruszek sobie poużywał. Słowa, które wypowiedziała pani Iwona rozbawiły ...