Mandat (V)
Data: 10.12.2018,
Autor: blackjack, Źródło: Lol24
... maleńka – posłał mi blady uśmiech, siadając przy stole. – Przepraszam za wczoraj, głupio wyszło, prawda?
– Co się stało?
– Byłem zmęczony i… – zawahał się. – Musimy porozmawiać.
– Wojtek – wyszeptałam, zaciskając drżące dłonie na porcelanowym kubku. – O czym?
– O nas.
– Też tak sądzę.
– To dobrze – wyglądał jakby się ucieszył. – Przyda nam się małe rozstanie, prawda?
Milczałam, wlepiając niego zaskoczony wzrok. Bardzo powoli docierał do mnie sens tych słów.
– Rozstanie? – powtórzyłam jak echo.
– Zbliżyła nas sytuacja, w której się znalazłaś. I seks. Ale teraz – potarł kciukiem czoło – ale teraz pomalutku do mnie dociera, że powinniśmy byli to wszystko przemyśleć.
– Rozstanie?
– Marta? – zaniepokoił się. –Wiesz, słabo do siebie pasujemy. Seks to nie wszystko. Nie mamy wspólnych znajomych, jesteś lepiej wykształcona, zarabiasz prawie dziesięć razy więcej niż ja. Mógłbym podać jeszcze wiele argumentów.
– Chodzi ci o zeszły tydzień? – wyszeptałam zmartwiałymi wargami. W sobotę próbowałam go namówić na wernisaż znajomego. Poszliśmy, dlaczego by nie. Ale Wojtek zdecydowanie źle czuł się pośród śmietanki towarzyskiej i samym tylko spojrzeniem ubłagał mnie, byśmy wrócili do domu.
– Nie tylko. Nie zrezygnuję z mojej pracy tylko dlatego, by robić jakąś bezsensowną karierę.
– Stwierdziłeś to tak sobie, z dnia na dzień?
– Już wcześniej o tym myślałem – wstał i sięgnął po wiszącą na oparciu kurtkę. – Muszę wyjść. Spakuj się, po powrocie ...
... odwiozę cię do domu.
Złapałam go za rękę i uniosłam głowę. Dłużej nie miałam siły powstrzymywać cisnących się do oczu łez.
– Jest jakaś inna? – spytałam.
– Nie – zaprzeczył gwałtownie. A potem nagle się zachmurzył. – A w zasadzie tak.
Dziwne. Skąd wrażenie, że prawdomówny z natury mężczyzna, bezczelnie skłamał? Byłam tak wyczulona na każde jego słowo, na każdą, najmniejszą choć zmianę głosu, że od razu wyczułam fałsz. Mógł się mną znudzić, lecz powodem na pewno nie była inna kobieta.
Patrzyłam na zamknięte drzwi, za którymi przed chwilą zniknął.
Patrzyłam, zdumiona, przerażona, a nade wszystko zrozpaczona.
Jak on mógł? Jeszcze przedwczoraj wszystko układało się tak cudownie, zaśmiewaliśmy się oglądając romantyczną komedię, a dziś po prostu oświadczył mi, że to koniec.
Co się u diabła stało?
Serce mnie bolało, dłonie drżały jak u nałogowego alkoholika, a z oczu nieprzerwanie płynęły łzy. Zaczęłam się pakować, ale nie miałam siły, by skończyć. Nie ubrałam się, nie umyłam i nie uczesałam. Siedziałam na łóżku i tępym wzrokiem wpatrywałam się w ścianę.
Za to powolutku kiełkowało we mnie dziwne podejrzenie.
– Jeszcze jesteś nie gotowa? – usłyszałam lekko zniecierpliwiony głos. – A ja za godzinę jestem umówiony – cmoknął z przyganą.
– Zamówię taksówkę – odparłam cicho.
– To dobrze.
I tylko tyle. Wyjął piwo z lodówki i usiadł przed telewizorem.
Wstałam z trudem i poczłapałam do pokoju obok.
– Wojtek…
– Tak? – nawet na mnie nie ...