Powtórnie
Data: 09.05.2018,
Kategorie:
Geje
Autor: freakow, Źródło: Pornzone
Zapraszam do zapoznania się z IV częścią opowiadania "Znowu".
Pięć! No dobra, sześć. Tyle przepustek dostał Rafał w ciągu ostatniego roku. Czy to nie zbrodnia? Jedną postanowił wykorzystać na odwiedzenie rodziców w święta. Pozostałe były dla nas. Fakt, że się musiałem przy nich nieźle naharować. Zawsze wcześniej jechałem do Elbląga i z utęsknieniem czekałem w hotelu, aż luby opuści mury twierdzy, w której był przetrzymywany. Dzięki temu mogliśmy wykorzystać każdą sekundę do cna. Wiecie na co. Widziałem po Rafale, że nie czuł się z tym najlepiej. I ja też. Zrobiliśmy z niego zwierzę klatkowe. Ograniczyliśmy jego przestrzeń do jednego miasta. A tęsknota za wolnością rosła. Perspektywa wyrwania się była coraz silniejsza. Dlatego podczas ostatniej przepustki oznajmił mi, że w wakacje bierze miesięczny urlop i wyjeżdżamy.
- Gdzie? - pytam zszokowany nagłym zwrotem akcji.
- W trasę. Zabiorę samochód od rodziców, pakujemy plecaki i jedziemy gdzie nas droga poniesie. Dasz radę?
- Dla ciebie, zawsze – I faktycznie nie miałem z tym problemu. Studia zakończyłem z jako takim sukcesem, a prace zmieniałem jak rękawiczki. Prowadziłem życie jak w kalejdoskopie. Kolejna zmiana w moim przypadku i tak była nieunikniona. A perspektywa długich i tanich wakacji z moim ukochanym tylko upewniała mnie w tym przekonaniu. Anka wścieknie się z zazdrości.
Nie kłamał. Po zmianie kartki w kalendarzu na miesiąc lipiec stanął w moich… naszych drzwiach z uniesionymi kluczykami od samochodu ...
... dźwięczącymi mu przy uchu i niezmywalnym uśmiechem na twarzy. Oczywiście zanim wyruszyliśmy musieliśmy się należycie przywitać, więc podróż przełożyliśmy na następny dzień. A co do Anki, to wcale się nie myliłem. Jak się dowiedziała, że wyjeżdżamy to uczepiła się nogi Rafała i błagała, płakała, histeryzowała, żebyśmy zabrali ją ze sobą. Nawet konieczność opieki nad kotem straciła na znaczeniu. Niestety, maleńka, się naważyło piwa, to trzeba je teraz wypić. Oczywiście nie obyło się bez focha z zastrzeżeniem, że na wieczność. Chociaż jak odjeżdżaliśmy spod bloku to wyskoczyła za nami i jak szalona machała na pożegnanie. Poczułem się jakbyśmy wyruszali w ekonomiczną emigrację.
Kolejne godziny mijają nam w podróży niezauważenie, tak jak zmieniają się krajobrazy. Pola, lasy, wsie, wzgórza i małe miasteczka. Cel jest nieznany. Cieszymy się swoim towarzystwem. Rafał jest wreszcie całkowicie wyluzowany. Żartuje, popisuje się swoim żałosnym wokalem i oddaje się długim rozmowom na tematy wszelakim.
- Odpuścili wam trochę? - nie byłbym sobą jakbym nie próbował dowiedzieć się skąd ta zmiana podejścia przełożonych Rafała do jego wolności.
- Nie ma wojny to i roboty nie ma – nieudolnie próbuje zażartować, ale słaba przykrywka rzuca się w oczy. - Umówmy się na pewną zasadę – Witaj dawno niesłyszany partnerze. - Podczas wakacji nie gadamy o pracy. Zgoda? - nie omieszkał nie dodać tej swojej stanowczości w tonie, która nie przyjmuje sprzeciwów.
- Ok, ok. Nie chcesz gadać, nie mów. ...