Powtórnie
Data: 09.05.2018,
Kategorie:
Geje
Autor: freakow, Źródło: Pornzone
... chce – odpowiada mi drwiąco Wojtek. Rafał doczłapuje się do swojego absztyfikanta i łapiąc go za pasek wspina się po nim. Pojeb wykorzystuje okazję, zręcznie go podciąga i całuje w usta. Moje usta.
Nie wytrzymuję. Rzucam się do Rafała i zrywam go z Wojtka. Jego ciężar ciągnie nas do ziemi, przewracamy się, jestem na nim. Pośpiesznie odwracam go na plecy, podciągam za koszulkę bliżej swojej twarzy i patrzę w te błękitne, nieobecne oczy. W swoich mam łzy.
- Wiesz co robisz?
- Dobrze się bawię – odpowiada równie nieobecnie, ale nie zapomina o dodaniu swojego uśmiechu. Dość! Ręka sama mi się wyrywa i ląduje na jego twarzy. Nie jest to damskie uderzenie z liścia, jakiego można by się po mnie spodziewać. O nie. Złość mnie przepełnia i ulewa się. Ujście znajduje w solidnym prawym sierpowym.
Odchodzę, domyślając się jedynie, że podbiłem mu oko. Nie jestem w stanie na niego patrzeć. Wzbudza we mnie obrzydzenie. Słyszę w za sobą jak w oddali woła moje imię, ale gniew pcha mnie przed siebie. Co jeżeli pojeb-Wojtek wykorzysta okazję i zrobi z Rafałem to co sobie przyobiecał? Nieważne, Rafał sam to na siebie sprowadził. Ale czy nie powinienem wykazać się miłosierdziem i chronić swojej miłości? A czy ona jest jeszcze moja? Myśli toczą bój w mojej głowie, gdy nocą przemierzam puste ulice, by dostać się do samochodu. Nie powinienem udać się od razu na jakiś dworzec? Nawet nie wiem czy jest jakiś w pobliżu, a poza tym rzeczy mogą mi się przydać, tak samo jak kasa na bilet. Gdy ...
... docieram do auta i ciągnę za klamkę przypominam sobie, że Rafał ma kluczyki. Kurwa! Z wściekłości walę pięścią o maskę. Pojawia się na niej delikatne wgniecenie i włącza alarm. Osuwam się przy przednim kole chowając zapłakaną twarz w ramionach.
Rafał nie wraca. Nawet nie pobiegł za mną. Niby nie był w stanie, ale jednak mam cichą nadzieję, że gdyby chciał, to mógłby to zrobić. Muszę wrócić, jeżeli chcę się jakoś wydostać z tej dziury. Wycieram nos w rękaw i wolno ruszam w kierunku, z którego przyszedłem. Gdy docieram na miejsce widok migających kogutów zatrzymuje mi serce w klatce piersiowej. Coś się stało, jak nic. Podbiegam bliżej i widzę jak dwóch funkcjonariuszy ciągnie nieprzytomnego Rafała do radiowozu. Spodnie ma opuszczone do kostek. Bokserki są na miejscu, ale jest nieźle poobijany. Cholera, dlaczego go zostawiłem? Pojeba-Wojtka nie widać. Zanim udaje mi się przedrzeć przez zebrany tłumek policyjny samochód odjeżdża. Rozglądam się jeszcze w miejscu, w którym zostawiłem leżącego Rafała, gdy robi się luźniej. W rozdeptanej ziemi znajduję kilka zaschniętych kropli krwi. Co ja najlepszego zrobiłem?
Choć brakuje mi już tchu nieprzerwanie biegnę na posterunek. Parka wracających imprezowiczów raczyła wskazać mi drogę. Są zaskoczeni i nie mogą pojąć, dlaczego idę do psów w środku nocy. Wisi mi to. Próbuję połączyć się z Rafałem przez komórkę, ale ta milczy. Zdyszany wpadam do środka. Policjant dyżurny, aż podskakuje z zaskoczenia.
- Przywieźliście tu nieprzytomnego ...