Bal Sylwestrowy
Data: 01.01.2019,
Kategorie:
Klasycznie
Autor: Marta, Źródło: Fikumiku
... jej objąć, tańczył z nauczycielką, trzymając ją za ręce. Ale i tak było to fantastyczne doznanie. Móc cały czas dotykać jej ręce, patrzeć na to jak się zgrabnie porusza, jak kołysze biodrami i uśmiecha się, patrząc mu prosto w oczy. To zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe! To się zaraz pewnie skończy jakąś moją kompromitacją. Przecież ja nie umiem tańczyć... Wtem rozległa się romantyczna muzyka i zaczęły się wolne tańce. Mariusz teraz już musiał objąć partnerkę. Skonsternowany położył rękę na jej talii. Wstydził się bliżej przyciągnąć Martę do siebie, ale ona przytuliła się do niego. Chłonął jej oszałamiający zapach i co raz próbował zerkać w dekolt. Teraz już był pewien, że biust kobiety jest całkiem pokaźnych rozmiarów. Mariusz z zazdrością patrzył na swoich kolegów brylujących na parkiecie, nie dość, że potrafią kręcić partnerkami w tańcu, to jeszcze kładą im ręce na pupy. Ależ byłoby kapitalnie, gdyby on tak umiał tańczyć. A jeszcze cudowniej byłoby położyć dłoń na tyłku tak kuszącej kobiety jak Marta... A co by było, gdybym spróbował okręcić ją wokół siebie w tańcu? Pewnie się nie uda... Ale co tam! Marta z zaskoczeniem przyjęła próbę obrócenia jej przez nieporadnie tańczącego Mariusza, ale zrozumiała jego intencje i mocno kołysząc biodrami zakręciła się wokół swojej osi. Wyglądało to tak, jakby chciała zaprezentować chłopakowi wszelkie swoje walory. - Panie Mariuszu! Potrafi pan wspaniale poprowadzić kobietę! Podziwiam takich stanowczych i dominujących mężczyzn... - ...
... Dziękuję... naprawdę? - Ależ oczywiście! W ramionach takiego mężczyzny kobieta czuje się bezpiecznie... Kurczę! A jednak odwaga może się opłacać! A tak się bałem... Kiedy wrócili do stolika, Mariusz spostrzegł, że już na wstępie zaliczył wpadkę. - Pani Marto, wszyscy mężczyźni przynieśli ze sobą wódkę, tylko ja o tym nie pomyślałem... Nie wiem co teraz zrobić. - Ależ to nic nie szkodzi. Tym bardziej, że ja mam słabą głowę. Łatwo mnie upić – uśmiechnęła się nauczycielka i pomyślała, że jednak warto zorganizować alkohol, bo to najlepszy sposób, żeby chłopak się ośmielił. Przywołała kelnerkę i zapytała gdzie można kupić alkohol. Okazało się, że zajmuje się tym szatniarz, pan Miecio. Mariusz szybko tam się udał, ale tu czekała na niego kolejna wpadka. Okazało się, że za flaszkę pan Miecio życzy sobie 50 zł, a Mariusz miał akurat 40 zł. Wracał do stolika jak zbity pies. W dodatku po drodze spotkał znajomych chłopaków. Byli już trochę wstawieni. - Gdzie ty taką lalunię wyrwałeś? To ta historyczka z ogólniaka? Ale wystrojona! Aż się sama prosi... żeby ja porządnie... - A jakie ma duże zderzaki! Będziesz miał czym się zająć! - A ja chętnie bym jej przetknął komin! - To co? Dobrze ją wyobracasz? - Panowie ja ją dopiero poznałem... - tłumaczył się cicho Mariusz. Chłopcy zarechotali. - Przynajmniej ją złap za kolano. Wsadź jej rękę pod spódnicę. Mariusz zawstydzony, bez alkoholu wrócił do stolika. - Widziałam, że rozmawiał pan z kolegami... Widziałam, że pokazywali palcem na mnie. Co ...