1. Spelnienie - cz. III.


    Data: 09.01.2019, Kategorie: Mamuśki Autor: Tomnick, Źródło: SexOpowiadania

    ... Grzegorzem i ten, w dobrej wierze, skomplementował moją figurę.
    
    Kłóciliśmy się szeptem, żeby sąsiedzi nic nie usłyszeli. Moje tłumaczenia nie zdały się na wiele. Jakoś wyjątkowo szybko to po mnie spłynęło. W końcu wyszłam na balkon z książką, żeby zakończyć kłótnię. Coś jeszcze warknął, ale już dał mi spokój. Zwyczajnie nużyły mnie jego pretensje. Byłam przecież bezpieczna, ponadto siedziałam w dużych przeciwsłonecznych okularach, nazwiska na czole też nie miałam wypisanego, na balkonie nie wisiała biało-czerwona flaga z napisem: Warszawa, więc o co chodzi? Za to doznałam wówczas tak ekscytujących wrażeń, że przysłoniły one problem, z jakim borykał się mój małżonek. Ale tego mu nie powiem! Za żadne ciastka!
    
    Na razie tylko na własny użytek uznałam, że będzie musiał przyzwyczaić się. A w ogóle to już myślałam o tym, jak jutro zaprezentować się na leżaku na balkonie? Może wplotę chustkę we włosy? Co czeka mnie na plaży z Zośką? Taka kolosalna różnica w jej zachowaniu: u nas spokojna, gderliwa, złośliwa wobec męża, a tutaj: pełna temperamentu, swobodna seksualnie, momentami wyuzdana. I taka czuła i namiętna wobec mnie... Już, w tej chwili chciałam z nią rozmawiać. Może jeszcze coś mi pokaże? Ba, już mogłabym rezerwować miejsce na plaży! Krótko: super urlop! Gdyby tylko jeszcze ten mój markotny mąż... Też tak kiedyś miałyście?
    
    Znacznie później dotarło do mnie, że Robuś był o mnie zazdrosny. Rozczuliłam się.
    
    Kochany Robuś. Po tylu latach... Ale przecież wówczas nie ...
    ... miał żadnego powodu!
    
    Jeszcze nie.
    
    *
    
    Następnego dnia poznałam czwartą parę, która zamieszkiwała w naszym segmencie pensjonatu. Sympatyczna, atrakcyjna, chociaż już starsza para. Podeszli do nas na plaży i przywitali się.
    
    Marta już dawno przekroczyła pięćdziesiątkę, raczej niewiele brakowało jej do sześćdziesiątki, ale na swój wiek wyglądała efektownie. Opalona, o ładnej skórze, domyślałam się, że systematycznie ćwiczy. Jednak było widać tłuszczyk na biodrach i brzuszku. No i zwisające, pełne piersi. Dość ciasny stanik od kostiumu utrzymywał je wysoko, więc wyglądały nieźle. Gęste, długie, czarne włosy nosiła spięte gumką w kitkę. Na plaży, w pensjonacie, na trasach wycieczkowych zawsze widziałam tę fryzurę. Tylko, gdy wychodzili na obiad, kolację układała włosy w kok. Mimo zaawansowanego wieku nosiła dość wąskie majteczki, prawie stringi. Od razu wiedziałam, że goli cipkę. Kostium w błękitnym kolorze podkreślał jej opaleniznę i pasował do włosów i koloru oczu. Złapałam się na tym, że oglądam ją jak potencjalną zdobycz. Speszyłam się.
    
    Tadeusz, jej mąż, przekroczył sześćdziesiątkę, ale był szczupłym, dobrze zbudowanym, wysokim, szpakowatym mężczyzną o bujnej czuprynie. Nosił wąsy i bardzo krótko przystrzyżoną, zadbaną brodę.
    
    – Żona mi każe – wyjaśnił kiedyś ze śmiechem. Marta potwierdziła. Znacznie później zrozumiałam, a raczej domyśliłam się, skąd taki wymóg. Był przystojnym i zadbanym mężczyzną. Widać było, że dba o siebie. Kiedyś zobaczyliśmy ich w jakiejś ...
«1234...7»