1. Impreza na plaży cz. 11


    Data: 12.01.2019, Kategorie: Geje Autor: LukaszLuke, Źródło: Fikumiku

    ... się z Michałem, pojechałem na lotnisko i starałem się nie myśleć. Justyna, nowa koleżanka z pracy, wyjątkowo złośliwa z podejściem, kim to ona nie jest, wszystko wie najlepiej... Nienawidzę takich ludzi, a zawsze mam szczęście, trafiać na takich w miejscu pracy. Tego dnia, to ona była szefową załogi i nie omieszkała tego dobitnie pokazywać. Czas dłużył się, w nieskończoność, myślałem o tym, co robi mój ukochany, przypomniałem sobie, że mamy się umówić z Martą, ale nie byłem pewien czy mam na to ochotę. Ale nie mam wyjścia, pomyślałem, bo inaczej sama nas napadnie i będzie „przesłuchiwać”. Nadszedł koniec pracy, szybko wróciłem do domu, zastałem kolację na stole, otwartą butelkę wina i zero mojego chłopaka. Zadzwoniłem do niego, ale włączyła się poczta głosowa. Jak ja tego cholerstwa nie lubię. Zmartwiłem się, od razu w głowie miałem najczarniejsze scenariusze. Może się wam wyda, że panikuję jak mała dziewczynka. Już miałem dzwonić do Marty, kiedy usłyszałem klucz przekręcany w zamku, a po chwili do pokoju wszedł Michał, z siatką zakupów. Ulżyło mi, natychmiast go przytuliłem i pocałowałem. -Martwiłem się. Dlaczego robisz zakupy po nocy? -Wezwali mnie dzisiaj do pracy i nie miałem kiedy. Wróciłem, zrobiłem kolację i poszedłem do sklepu, po rzeczy na śniadanie. A jest dopiero dwudziesta druga. - uśmiechnął się do mnie. Może rzeczywiście panikuje, może zaczynam wariować? Wcale bym się nie zdziwił. Do tego jeszcze choroba, ale podobno nie jest ze mną, aż tak źle, więc jakoś ...
    ... wyparłem to z głowy, chodzę na terapię, robie badania i jest ok. Więcej nie chcę o tym myśleć. Następne kilka dni minęło nam spokojnie, a Michał uparł się na jakąś niespodziankę dla mnie. Boję się niespodzianek, a jakiekolwiek próby odwodzenia go od tego pomysłu, były bezsensowne. Jak sobie coś postanowi, to już choćby się paliło i waliło nic nie jest w stanie go powstrzymać. Właściwie to prawie tak samo jak mnie. Jesteśmy wręcz patologicznie uparci, ale co zrobić. Dzień w pracy, jak w pracy, bez rewelacji, wychodząc z lotniska, przeżyłem niemały szok. Michał stał przed czarną limuzyną. -Co to za samochód? - zapytałem cholernie zaskoczony. -To nasz transport na przyjęcie. -Jakie przyjęcie? -Dzisiaj masz urodziny. Zapomniałeś, kotek? No faktycznie. Kompletnie wyleciało mi to z głowy. To to była ta niespodzianka, a ja się nie domyśliłem. Debil ze mnie. -Zapomniałem. Kochany jesteś, ale to przecież kosztuje fortunę. Nie lepiej było spędzić ten dzień w domu, we dwójkę, przy winie? -Nie. To mamy zawsze. A dzisiaj jest szczególny dzień. Zapraszam do środka. -Ale ja nie jestem ubrany? Przecież nie pojadę w mundurze. -Spokojnie, o tym też pomyślałem. On jest naprawdę kochany. Po wejściu do limuzyny, poczęstował mnie lampką szampana, no dobra, wina musującego, były też, a jakże, truskawki! Jak z filmu! W samochodzie, czekały też na mnie, moje ulubione spodnie, buty i prezent od Michała. Koszula, na którą chorowałem ze dwa miesiące, ale zawsze szkoda mi było kasy, bo kosztowała ponad ...