Szeptem o zboczeniu
Data: 16.01.2019,
Autor: AntoniAnonim, Źródło: Lol24
... Opadł na nią i przystąpił do energicznego, frykcyjnego podrygiwania zadkiem. Wiedziała, że zwierzak "trochę przesadza”, a jednak nie ruszyła się z miejsca. Postanowiła mu ulżyć (a może myślała tylko o osobie?). W jej wnętrzu zawitał raptem na kilka sekund. Oblał ją spermą i wylizał. Ot, cały stosunek ze zwierzęciem.
Jednak w następnych dniach coraz bardziej ją to bawiło i "wkręcało”. Mijały tygodnie, miesiące, wreszcie stuknął rok. Nie wiedziała, w którym dokładnie momencie to przyszło - nastąpiła gruntowna odmiana w jej podejściu do zoofilskich praktyk. Już nie śmiała się z siebie lub Fabiana. Robiła to jak najbardziej na poważnie. Z czułością, z prawdziwym oddaniem.
Zrobiło mi się ciepło, bynajmniej nie od wódki. Zdałem sobie bowiem sprawę z dwóch, nieprzystających do siebie spraw - ośmielona Jola nie kłamała w kwestii zoofilii, a na domiar złego atmosfera seksualnego napięcia gęstniała z każdą chwilą. Wiele wskazywało na to, że wkrótce będę świadkiem czegoś, w czym prawdopodobnie nie chciałbym brać udziału. Drugą sprawą było to, że w rzeczywistości nie znosiłem psów. Od zawsze przeszkadzał mi ich smród, wywalone, zaślinione jęzory i głodne oczy. Mówiąc szczerze, bałem się ich. Byle szczeknięcie potrafiło mnie przyprawić o mocniejsze bicie serca.
W tym czasie kobieta opowiadała o swoich licznych stosunkach z psem, o przygodach z pupilami ich znajomych, którymi czasem się opiekowała, o tym, jak na spacerach zdarza jej się podglądać fiuty innych psów, prowadzonych ...
... przez jej sąsiadów, jak fantazjuje o "zrobieniu im dobrze” na oczach zaskoczonych właścicieli. Jednocześnie zbliżała się do mnie. Siedziała blisko, ocierała nogi o moje łydki. Potem zaczęła błądzić dłonią po całym moim ciele. Nie przerywając opowiadania, gładziła mnie po plecach, szyi i kroczu. W końcu poczułem niebezpieczny dreszcz. Wtedy całkiem do mnie przywarła. Rozgniotła wielkie piersi na moim torsie, wsadziła język do ucha, zaczęła szeptać. Twierdziła, że "jest jej niesamowicie miło przebywać z kimś, kto się jej nie brzydzi, kto wręcz podziela jej ciche, zboczone fascynacje”. Mówiąc to, trzymała rękę na spodniach. Wymacywała kształt mojego – coraz bardziej nabrzmiałego – członka. Miałem opory, by powiedzieć jej prawdę. To nie zoofilia, ale ona sama nakręcała mnie w tej sytuacji. Nie byłem z kobietą od tak dawna, że na sam dotyk jej piersi robiło mi się słabo. Zaczęła mnie całować, jednocześnie wsuwając dłoń do dżinsów. Wyczuła, jak wysoki był poziom mojego podniecenia. Na czubku penisa zbierała się wilgoć. Szybko ściągnęła ze mnie spodnie, usiadła na podłodze i przystąpiła do ssania. Za wszelką cenę nie chciałem zaprezentować się tak, jak jeden z opisywanych przez nią chłopców. Drżałem z wysiłku, wstrzymywałem powietrze, syczałem przez zaciśnięte zęby. Jola brandzlowała mnie jedną ręką, zaś drugą położyła na moim brzuchu i powoli przesuwała w stronę krocza. W kulminacyjnym momencie wyjęła członka z ust, by dać odpowiedź moim rozpaczliwym myślom: "w tej chwili jestem tu ...