Impreza na plaży cz. 7
Data: 05.02.2019,
Kategorie:
Geje
Autor: LukaszLuke, Źródło: Fikumiku
... krótkiej rozmowie, udaliśmy się do sypialni i po paru chwilach figli, zapadliśmy w sen. Następne dni mijały spokojnie, Michał prawie u mnie zamieszkał, wszystko działo się szybko, może nawet za szybko. Parę razy mignęła mi myśl, żeby tak samo szybko się nie skończyło, ale największe zagrożenie zniknęło. Oczywiście od razu po powrocie do kraju, oddałem laptopa do serwisu z prośbą o wykasowanie programu szpiegującego. I teraz mam już spokój. Ale tak na wszelki wypadek, kiedy nie potrzebuję kamerki, zakrywam ją, to już taki uraz, który chyba szybko nie minie. Michał zaproponował jakiś wspólny wyjazd. Miałem jeszcze trochę pieniędzy, więc nie byłoby problemu. Problemem było tylko wybranie miejsca docelowego. Wyspy Kanaryjskie odpadały, miałem ich dość. Wenecja czy Paryż byłyby za słodkie i zbyt oczywiste dla zakochanych. Wypadło na Polskę, konkretnie Poznań. Zarezerwowaliśmy miejsce w niedrogim hostelu, kupiliśmy bilety na pociąg i następnego dnia, po spakowaniu wyjechaliśmy. Kasia, gdy jej powiedziałem o następnym urlopie, mało nie dostała szału, ale zgodziła się, abyśmy z Michałem jak to nazwała, dotarli się. Cokolwiek miała na myśli, ważne, że się zgodziła. To w końcu tylko jeden weekend. Poznań przywitał nas ładną pogodą, do hostelu wybraliśmy się spacerem, wspomagając się mapami Google. Cóż, hostel jak się można było spodziewać po cenie, nie był jakimś szczytem luksusu. Ot prosty budynek, stojący zaledwie dwa może trzy metry od stacji benzynowej. O tym niestety w opisie ...
... nikt nie wspomniał, taki nieistotny szczegół. Nasz pokój znajdował się na pierwszym piętrze i jego okna wychodziły niestety na nieszczęsną stację benzynową. Dwa łóżka, które natychmiast złączyliśmy w jedno, szafka nocna, stolik i podwieszony telewizor, pamiętający lata dziewięćdziesiąte. W pokoju była również łazienka. Pomieszczenie wielkości windy, z prysznicem, małą umywalką i lustrem. Ubikacje wspólne, wyglądające na nieremontowane przez trzydzieści lat. Do dyspozycji była także dość dobrze wyposażona kuchnia. Ale kto przyjeżdża na urlop, żeby gotować, tym bardziej, że naprzeciwko hostelu, po drugiej stronie ulicy, była restauracja czy jak kto woli fastfood, oferujący kurczaki pod każdą postacią. A wesoły, siwy brodacz z logo i zapachy unoszące się w powietrzu, zachęcały do odwiedzin. Po rozpakowaniu się, wzięliśmy szybki prysznic. Niestety każdy osobno, bo prysznic za cholerę nie pomieściłby dwóch osób. Wybraliśmy się na starówkę. Stare miasto, jak to stare miasto, każde jest do siebie podobne. Usiedliśmy w urokliwej kawiarni i zamówiliśmy sobie lekkie przekąski i kawę. -A co powiesz, żeby wybrać się do jakiegoś klubu? – zapytał Michał. -Masz jakiś konkretny na myśli? -Jest kilka gejowskich. Myślałem o jednym, jest w centrum, całkiem blisko stąd i ma fajne opinie w internecie. -Dlaczego by nie. Możemy pójść. Wróciliśmy do hotelu, przebraliśmy i o dwudziestej pierwszej ruszyliśmy na miasto. Znaleźliśmy bez trudu lokal, użyliśmy dzwonka, bo inaczej nie dało się tutaj wejść. Po ...