1. Pewnego razu w Szczecinie


    Data: 14.02.2019, Kategorie: Sex grupowy Autor: Bąbolada, Źródło: Fikumiku

    ... odrażającej facjacie były oczy – nierówne, raz prawe większe od lewego, a raz odwrotnie. Jedna gałka wciąż się zamykała, nie wiadomo, czy w tiku nerwowym, czy może był to gest, którym stwór ten próbował odstraszyć swe rywalki od samców, nie zdając sobie sprawy, że boją się tego przedstawiciele obu płci. Owa gałka oczna sprawiała wrażenie, jakby żyła własnym życiem – mogła poruszać się i patrzyć wokół, podczas kiedy drugie oko nawet nie drgnęło. Niektóre legendy mówią, że Bąbolewska nie widziała na owe dziwne, groźnie łypiące oko, ponieważ w pewnej bójce została w nie trafiona, co później spowodowało utratę wzroku. Nad małymi, świńskimi, szarymi oczkami prawie nie było brwi, ponieważ dziewczyna z nerwów zawzięcie oskubywała je swymi krótkimi, spoconymi paluchami. Jedynie figura Ewy nie była aż tak odstraszająca. Gdyby stworzenie to nosiło na twarzy maskę, to może ludzie nawet nie uciekaliby na jego widok. W sylwetce jej nie było co prawda nic pociągającego, ale taką posturę ma wiele dziewczyn. Niska, z lekka przy tuszy, co jednak nie rzucało się aż tak bardzo w oczy, gdy Bąbolewskiej udało się to zatuszować ubraniem. Olbrzymie piersi mogły się niektórym dewiantom nawet wydawać ponętne, jeśli były odpowiednio ściśnięte stanikiem, który ukrywał ich obwisłość. Ewa robiła więc wszystko, by jak najlepiej wyeksponować swoje rozlazłe ciało, mając nadzieje, że uda jej się złapać na jego wątpliwe uroki jakiegoś mężczyznę. Dzięki swej nietuzinkowej natrętności regularnie zaciągała do ...
    ... łóżka różnych panów. Bywali to przeważnie nieśmiali, zakompleksieni chłopcy, często prawiczki, dla których była to jedyna okazja, aby uprawiać seks z czymś innym niż własna ręka. Chłopaczki te, żeby przespać się z Bąbolewską, musiały być dodatkowo na tyle pijane, by jej twarz widzieć rozmazaną, gdyż inaczej nawet perspektywa dożywotniego prawictwa by ich do tego nie zmusiła. Ewa więc zawsze starała się należycie „podlać” swoje ofiary, nie zapominając przy tym nigdy, by upić także samą siebie. * * * Tego dnia Ewa jak zwykle czekała na przystanku o nazwie „Plac Sprzymierzonych”. Stała tu już tak od niemal dwóch godzin, ponieważ z braku zajęć postanowiła wyjść wcześniej, by poobserwować ludzi i tramwaje. Czekała na swojego chłopaka - Dawida - który miał wkrótce wysiąść na tymże przystanku. W końcu zatrzymał się wyczekiwany przez Ewę tramwaj. Wysiadł z niego wysoki mężczyzna z pomarszczoną, brzydką twarzą. Wyglądał na pana w średnim wieku. Pozory jednak myliły – miał on dwadzieścia lat, czyli tyle samo, co Ewa. Nosił długie do ramion, spięte w kitkę włosy, przez co wyglądał jak kompletna ciota. Podszedł swym nieporadnym krokiem do Bąbolewskiej i spróbował ją pocałować, lecz ona mu się wyślizgnęła, po czym ruszyli ulicą Wielkopolską w kierunku domu dziewczyny. - Wczoraj se zjechałam palcówę – powiedziała na przywitanie Ewa charakterystycznym dla niej, drażniąco-skrzeczącym głosem. - Ta? Ja też se koniucha wytarmosiłem – odpowiedział z dumą Dawid, po czym obydwoje roześmiali się ...
«1234...32»