-
Przypadek Michała cz.XXXV
Data: 20.03.2024, Autor: Iks, Źródło: Lol24
... zauważalnie zmierzały do ekscytującego końca. Dominika zajęła miejsca siostry, zastępując ją w rżnięciu w tyłek rodzicielki. Weronika chcąc dalej uczestniczyć w lubieżnym spektaklu, odpięła uprząż i wcisnęła swoje krocze w usta Iwony. Ona i ja byliśmy potwornie podnieceni. Staliśmy na skraju przepaści, na której dnie czekała rwąca rzeka spełnienia. Byliśmy gotowi w każdej chwili runąć głową w dół. Pragnęliśmy tego skoku. Rżnięcie zbliżało się do finałowej kulminacji. Najpierw doszła Iwona. Oderwała usta od łona Weroniki. Jęcząc głośno obwieściła nadejście spełnienie. Orgazm przeniknął jej ciało spazmami, szarpnęła biodrami po raz ostatni, a potem znieruchomiała, wyginając plecy w łuk. Kiedy ona kończyła szczytować, ja dopiero zaczynałem. Podniecenie przenikało mi przez skórę. Po raz drugi, w krótkim odstępie czasu przebudzona bestia, poderwała się z głęboko ukrytego we mnie gniazda. Płynna rozkosz popłynęła zrazu leniwie, a potem coraz gwałtowniej. Rozanielona twarz Iwony zawirowała mi przed oczami, gdy wypływały ze mnie kolejne porcje spermy. Zrazu w głąb kochanki, po chwili jednak, gdy fiut wysunął się z cipki, w najbliższe cele. Na linii strzału znalazły się łono Dominiki oraz sztuczny członek. Oboje błogo zmęczeni opadliśmy na łóżko. Bliźniaczki na pewno miały ochotę, żebym je zerżnął ponownie. Uśmierzyłbym w ten sposób podniecenie, które w nich ponownie narosło. Nie czułem się jednak na siłach. Byłem totalnie wykończony. Zarazem jaki spełniony i zadowolony. Ten ...
... maraton pieprzenia w domu Sobiesiaków był niczym terapia u najlepszego specjalisty od szczęścia. - Jesteś pewna, że chcesz z tego zrezygnować? – Próbując uspokoić oddech, spytałem leżącą obok Iwonę. – Zanim wyjedziecie, moglibyśmy jeszcze nie raz świetnie się zabawić. - To podstępne pytanie, ze względu na okoliczności w jakich je zadajesz – mruknęła matka bliźniaczek. – W tej chwili czuję tylko jedno… błogą rozkosz na całym ciele. I gdybym tylko na niej się skupiła, to odpowiedziałabym, że rób z nami co chcesz dokąd będziemy w pobliżu. - Rozumiem, że będzie jakieś „ale” – stwierdziłem domyślnie. - Tak Michał, będzie – westchnęła Iwona. – To było jedno z najlepszych rżnięć jakie z tobą przeżyłam. Naprawdę… i dlatego się dziwię temu co teraz powiem. Skąd mam siłę żeby to powiedzieć? Odpuść nam, proszę cię. Wierzę w to święcie, że z tobą jest równie cudownie, co niespokojnie. Różne kłopoty pojawiły się w naszym życiu odkąd w nie wkroczyłeś. Szantaż Banasiówny był najpoważniejszy, był kumulacją, ale inne też doskwierały. Cały czas byłyśmy w stanie podwyższonego zagrożenia. To niezdrowe, nawet biorąc pod uwagę, ile dostawałyśmy od ciebie. Dlatego…. bez kombinowania, uznajmy dzisiejsze pieprzenie za prawdziwe pożegnanie. - Uff, poważna sprawa – mruknąłem po chwili milczenia. – Jeśli tak świetne bzykanie nie przekonało cię do zmiany zdania…? Jeśli bezpośrednio po nim oświadczasz z przekonaniem, że tak będzie dla was lepiej, to co ja mogę? - Mamo, proszę, namyśl się ...