-
Przypadek Michała cz.XXXV
Data: 20.03.2024, Autor: Iks, Źródło: Lol24
... jeszcze, przecież…. – błagalnie jęknęła Dominika. - Cicho! – gwałtownie przerwała córce Iwona. – Macie skończone osiemnaście lat! Nie mogę was do niczego zmusić, ale podtrzymuję to, o czym już rozmawiałyśmy. Albo żegnacie się z Michałem, albo nie i radzicie sobie same! - Spokojnie! Nie ma powodu do awantur – powiedziałem lekkim tonem, nie chcąc eskalować sytuacji. – Nie psujmy atmosfery po wspaniałym spektaklu. Jeśli tak bardzo czujesz się źle i martwisz się o waszą trójkę, to dla mnie nie ma problemu. Nie będę zawracał wam głowy swoją osobą. - Naprawdę? Nie będziesz nas prowokować? – spytała matka bliźniaczek, nie do końca wierząc w moją deklarację. - Oczywiście! Nic na siłę – oznajmiłem. - Michał, jesteś… tak bardzo się bałam, że nie będziesz chciał się pogodzić z naszym postanowieniem. – Iwona pocałowała mnie, lgnąc do mnie nagim ciałem. - Nie do końca jest wasze, a raczej, z tego co słyszę, twoje, ale kto by się przejmował takimi drobiazgami, prawda? – Zaśmiałem się, widząc jak reflektuje się i odrywa ode mnie. – Skoro już o tym mowa, to jestem strasznie zmarnowany po tym maratonie pieprzenia. Chciałbym skorzystać z prysznica, a ty Iwonko, pozwól swoim córkom mi towarzyszyć. Niech choć na koniec dostaną mały bonus od losu. - Michał, ty jesteś niemożliwy – stwierdziła z przekąsem matka dziewczyn. – I co, wy się tam będziecie zabawiać, a ja, wiedząc o tym, mam się krzątać po domu? - Coś w tym stylu – odpowiedziałem, z bezczelnym uśmiechem na ...
... gębie. – Chyba, że… - Żadnych „chyba”! – zaprotestowała Iwona. – Idźcie! Ja zrobię wam coś do jedzenia, bo sporo kalorii zgubiliście w międzyczasie, a potem się ulotnię z domu. - Ok – zgodziłem się, podnosząc się z wyrka. Ucieszył mnie mały negocjacyjny sukces na koniec. Byłem mocno wypruty po takiej dawce ostrego seksu, nie planowałem kolejnej rundy dzikich harców pod strugą wody, ale czułem, że delikatnie się zabawić jeszcze mogę. – To co, gdybyśmy się już mieli nie zobaczyć, życzę ci Iwonko wszystkiego najlepszego. - I ja tobie również. – Matka bliźniaczek stanęła obok mnie, mocno mnie obejmując. Wtulona, drżała na całym ciele, co doskonale wyczuwałem. Bojąc się swoich instynktów, już nie próbowała niczego więcej. Żadnych namiętnych pocałunków, niekontrolowanych dotyków. Mogłem spróbować na nią wpłynąć, ale po tym co usłyszałem, nie chciałem. Czułem, że dalsze jej przekonywanie, byłoby nie w porządku. Pomny swojego postanowienia, uznałem, że trzeba pozwolić im odejść. - Tylko obiecaj, że znajdziesz sobie świetnego faceta, który, nie tylko będzie dobrym partnerem, ale też kochankiem – odparłem wesoło, całując ją w policzek, po czym delikatnie trąciłem sterczący sutek. – Niech dogadza ci bardziej niż ja. - Jasne – skwitowała moje słowa Iwona, rumieniąc się jak pensjonarka. Zważywszy na okoliczności, było to słodkie i zaskakujące. – Niech robi to w trzech czwartych lub w połowie, to już będzie bardzo dobrze. Po tym stwierdzeniu, uznała, że pora zakończyć łzawe ...