-
Bejbe
Data: 26.03.2024, Autor: Vee, Źródło: Lol24
... przygody — skłamała rodzicom. Uciekała. Już pierwszego dnia, wracając z zakupów ze swoją japońską współlokatorką Yoko, spotkała pod akademikiem paczkę chłopaków uprawiających rytualną obczajkę nowych dup. — [Cześć. Jak się masz? Jestem Robert] — zagadnął krótko ścięty blondyn. — [To nasz pierwszy dzień] — odpowiedziała Sara. — [Wiemy] — odezwał się ubrany w stanowczo zbyt duże ciuchy skejt. — . Robert szturchnął go łokciem i przedstawił pozostałych: — [To Seba, a ten to „Rudy”, czyli rudy.] — [Miło was poznać] — skłamała i już miała odejść, gdy do rozmowy włączyła się jej kumpela: — [Dlaczego Rudy? On jest łysy] — zauważyła trafnie. — [Właśnie, więc nigdy nie wiadomo] — wyjaśnił Robert. Obie parsknęły szczerym śmiechem. Nieoczekiwana gadka-szmatka przeciągnęła się na blisko kwadrans. Dziewczyny dowiedziały się, że portierkom lepiej nie podpadać, a najlepsze (bo najtańsze) żarcie podają „U Boba”. Pierwsi poznani mężczyźni, a w zasadzie Robert, bo pozostała dwójka prawie nie mówiła po angielsku, okazał się miły i całkiem zabawny. — [Dzień dobry] — rzucił na pożegnanie Rudy. — [Życzymy wam miłego dnia] — poprawił go Robert. Dziewczyny skierowały się do akademika. — Co za szprycha. Dupsko prima sort! — nie wytrzymał Seba. — Ciągnęłaby mi jak odkurzacz — wtórował mu Rudy. Ku zaskoczeniu Yoko, Sara natychmiast odwróciła się w ich kierunku. — [Mamy dziś piękną pogodę] — przetłumaczył ...
... Robert. Odeszły. Sara wiedziała, że stało się coś dziwnego. Przez pierwsze dwa miesiące każdy dzień przybyszki z Hiszpanii wyglądał tak samo. Wstawała pierwsza i szykowała się do wyjścia we wspólnej dla sześciu osób toalecie. Jak zwykle nie mogła znaleźć szczoteczki do zębów, którą ktoś odkładał w inne miejsce, a korzystający z łazienki o tej samej porze Yusuf zawsze był gotowy, żeby pomóc jej w dochodzeniu. Ogarnięta wchodziła do cukierni po drożdżówkę, gdzie mina sprzedawcy jednoznacznie sugerowała chęć polukrowania jej twarzy. Unikała więc kontaktu wzrokowego i wsiadała do autobusu, gdzie w lusterku wstecznym oczy wiozącego ją kierowcy zapraszały do pozmieniania mu biegów. Głównie dlatego wysiadała o przystanek wcześniej i to tylko po to, by patrzeć, jak wykładowca historii ma na jej widok powstanie. Po zajęciach szła po książki, a bibliotekarz zawsze gotów był pozwolić jej na więcej niż dwie pozycje jednocześnie. Przed powrotem do siebie wstępowała jeszcze na zakupy, gdzie zauroczony sprzedawca żył nadzieją, że kiedyś zapłaci mu zbliżeniowo. I tak dzień za dniem, podczas których jedynym szczęściem była krótka rozmówka z chłopakami, zdającymi się spędzać każdą chwilę, nie tylko wolną, pod akademikiem. Rudy z Sebą opanowali nawet kilka dodatkowych słów oprócz „bejbe”. — (błędnie: Wszystko gra?) — Nieporadne starania Rudego poprawiały jej najgorszy nawet nastrój. Trochę jej zajęło uświadomienie sobie, że to tylko wytwory zmaltretowanej głowy podsuwały jej niecne ...