1. Mily wieczor robotnika


    Data: 27.03.2024, Kategorie: Inne, Autor: Marcin M., Źródło: SexOpowiadania

    ... też obchodziło, więc siedział cicho, kiedy on nadawał i nadawał.– No i podglądam sobie tak tych ludzi i powiem ci, że nie uwierzyłbyś co człowiek potrafi robić, kiedy myśli, że jestem całkiem sam – powiedział.– Wierzę.– A ile babek już nago widziałem, chłopie. Wyczaiłem taką jedną, cholera jasna, ale ona ma bimbały. Dwa razy ją widziałem jak się przebierała w sypialni. Cyce jak dwie dynie. Nigdy nie widziałeś takich cycków, mówię ci.– Jasne stary.– Tak się napaliłem na nią, że kombinuję, co tu zrobić, aby się do nich dobrać. W sensie co mam zrobić, żeby ją poznać, a potem przelecieć. Ma dzieci i chyba męża, ale i tak nie mogę przestać o tym myśleć. O tych wielkich cycach znaczy.– To choroba.– Nie. To pożądanie.Potem kazał się Lalusiowi zmywać. Kiedy wyszedł, pralka skończyła pracować. Jacek rozwiesił wszystko starannie na balkonie, oglądając jednym okiem jakąś sąsiadkę z bloku naprzeciwko, która opalała się w czerwonym bikini. Potem wrócił do mieszkania i wzuł jeansy i ubrał błękitną koszulę z lnu. Podobno wyglądał w niej całkiem dobrze, tak mu kiedyś powiedziała Ewelina. Błękit mu niby pasował. Zawsze była z nim szczera, więc nie miał powodu, aby jej nie wierzyć.Kilka minut później do jego drzwi zapukała właśnie ona, Ewelina. Miała dwadzieścia pięć lat i około metra siedemdziesięciu. Przyszła w białych butach na płaskiej podeszwie, kolorowych haremkach i obcisłej cielistej koszulce na ramiączka. Twarz miał pomalowaną, ale tak delikatnie, chociaż zrobiła sobie czarne, ...
    ... grube kreski odchodzące od jej brązowych oczu. Farbowane na blond włosy sięgały jej do ramion, opadały łagodnymi falami.– Zmieniłaś fryzurę – zauważył. – Ładnie.– To nic takiego.– Wyglądasz świetnie, nie kłamię.– Dzięki.Dała mu buziaka w usta i weszła do środka. Nie posiedzieli jednak zbyt długo w mieszkaniu, skorzystała tylko z toalety i poszli na kolację do pobliskiej pizzeri. Czasami tam chodzili. Właściciel znał ich, tak samo jak obsługa. Lokal był sympatyczny, miał sympatyczny wystrój, sympatyczną muzykę i pracowali tu sympatyczni ludzie. Nawet mydełko w kiblu i ręczniki wydawały się sympatyczne. Jacek zamówił im jedną dużą pizzę na pół, dla siebie piwo, a dla niej colę. Ewelina jadła tyle co nic i nie przepadała za alkoholem. Wywoływał u niej zaparcia.– Jak ci minął dzień? – zapytał.– Tak jak każdy inny – odparła, lekko wzdychając.Lubił słuchać jak wzdycha. Wydawało mu się to takie delikatne.– Nudno? – spytał.– Nudno.– A jak twoja praca licencjacka?– Wciąż w martwym punkcie. Nie wiem czy w ogóle kiedyś skończę pisać to gówno.– Fakt. Administracja nie jest zbyt pociągająca.– Chyba to po prostu rzucę.– Nie szkoda ci tych trzech lat?– Nie wiem. Trochę szkoda.– No to musisz się przemęczyć. Zacisnąć zęby i dać z siebie wszystko.– Chyba masz rację.Kiedy przyniesiono im pizzę, Jacek domówił drugie piwo. Zaczęli jeść i obserwować co działo się za oknem. Widok wychodził na ruchliwą ulicę. Ludzie łazili w te i we wte, zupełnie jakby byli postaciami z gry obdarzonymi sztuczną ...