1. Mily wieczor robotnika


    Data: 27.03.2024, Kategorie: Inne, Autor: Marcin M., Źródło: SexOpowiadania

    ... że wcale nie musi. Mógł ją brać, mocno i szybko, zwierzęco niemal. Nie trwało to nigdy jednak zbyt długo, ale nie przeszkadzało mu to. Tak po prostu lubił, właściwie tak i tylko tak. Psy znają się przecież na rzeczy. Małpy też.Nie miał pojęcia jak to robiła, ale zawsze wiedziała, kiedy jest blisko. Nie musiał niczego mówić. Być może słyszała jego przyspieszony oddech, może coś zmieniło się w sposobie w jaki ją penetrował, a może dawał jakiś znak, którego nie był świadomy. Wtedy pytała go jak i gdzie chce skończyć. Czasami strzelał w gumę, a czasami – zależnie od humoru – ją ściągał. Teraz też to zrobił i kazał jej przed nim uklęknąć. Wzięła go jeszcze nagiego na krótko w usta, podrażniła językiem, szarpnęła dłonią parokrotnie, a potem on spuścił się jej na twarz, na te pomalowane usta, wklęsłe policzki, kocie oczy, błyszczące włosy.To rajcowało go najbardziej. Rajcowało kiedy zostawiał na jej ładnej, umalowanej buzi swój gorzki brud.– Dziękuję – powiedział, a potem pomógł jej trafić do łazienki.Chwilę w niej została, słyszał lecącą w kranie wodę, a kiedy wróciła po makijażu nie było śladu. Jej skóra lekko się zaczerwieniła, tak samo jak płatki nosa, a nawet uszy. Widać było trochę przebarwień na czole i brodzie, małych brązowych plamek. Oczy lekko jej łzawiły. Włosy odgarnęła do tyłu, za uszy. Mimo tego twarz promieniowała czymś miłym.I to było w niej najlepsze. Że ...
    ... będąc prostytutką wcale nie wyglądała jak kurwa. Nie chodziła na solarę, nie malowała paznokci na opalizujący kolor, nie nosiła lateksu, nie miała tatuaży, nie powiększyła sobie ust, nie zrobiła cycków ani dupy, nie paliła, nie klęła, nie gadała o seksie jak o czymś podłym. Widząc ją na ulicy, w sklepie, barze czy rynku nie pomyślałbyś, że ta dziewczyna sprzedaje się za kasę. Taka trochę dziewczyna z sąsiedztwa, młoda kobieta z normalną wagą, normalnym biustem i normalnym tyłkiem. Żadna królowa balu, powierzchownie materiał na dobrą, fajną żonę. Zero fałszu, zero wulgarności, zero grzechu.Pogadali jeszcze chwilę, a potem Jacek zapłacił jej ustaloną sumę i zamówił podwózkę do szpitala. Dał jej oczywiście jeszcze na przejazd.– Nie musiałeś – odparła.– Pewnie, że musiałem.– Kiedy się zobaczymy?– Już za mną tęsknisz?– Trochę tak. Lubię cię Jacek. Naprawdę.– Ja też cię lubię.– Serio?– Serio.Pożegnali się, a potem wyszła, zostawiając po sobie słodki zapach perfum, który lubił. Uśmiechnął się, poszedł do kuchni, otworzył lodówkę i napił się jeszcze piwa. Włączył radio. Muzyka klasyczna. Wrócił do salonu i usiadł. Potem zauważył coś czarnego pod poduszką. Wyciągnął to. To były jej majtki. Koronkowe figi. Przyłożył je do twarzy i powąchał. Zdecydowanie pachniały Eweliną.Uśmiechnął się pod nosem. Do siebie. Do tych czterech ścian. Do świata.Czuł się całkiem dobrze, lepiej niż zwykle. 
«12345»