-
Różowe okulary.
Data: 28.04.2024, Autor: Vee, Źródło: Lol24
... zapasowe. — Nogi na pewno nie pięć — protestuję. — Prze-cię-tna! — Cholera! No i pięknie, zaciąłem się przy goleniu. Jak ja teraz będę wyglądał?! Na policzku powiększa się czerwone kółko. Zmywam je wodą i czekam w napięciu, czy krew przestanie płynąć. Przestała. Zostanie co najwyżej mała kropka. Jak dobrze pójdzie, prawie nie będzie widać. — Uważaj na słowa. Mówi się „cholerciunia”. — Możesz się przymknąć? Siostra wznosi ręce w geście niewinności. Co złego, to nie ona. Jasne. — Czekam w aucie. Bądź za 10 minut. Z Grzeszyna do Pomyłki Wielkiej jest nie więcej jak trzydzieści kilometrów, ale droga okropnie mi się dłuży. Chciałbym już ją zobaczyć, złożyć życzenia i zaprosić do tańca. A później, kto wie? Może nawet pocałować. Jeśli nie w usta, to chociaż w policzek. Albo w rękę. — Ile znasz z dwunastu apostołek? — Milenę i Wiktorię, z widzenia. Reszty nawet nie kojarzę — odpowiadam. Dwunastu apostołek nie jest dwanaście, nie są też rzecz jasna apostołkami. To prześmiewcze określenie grupy dziewczyn angażujących się w sprawy kościoła, które zawsze trzymają się razem. Chodzą na te całe medytacje, śpiewają w chórze i robią inne rzeczy, o których nie mam pojęcia. Julka wiedzie wśród nich prym i nie jest tajemnicą, że zaproszone zostały praktycznie tylko one. Będzie sztywno, ale jest w tym pewien plus. Jestem jedynym adoratorem solenizantki. Nikt nie jest tak ambitny, jak ja, by walczyć o to, co najlepsze. — Ale będziecie mieli ubaw w tej ...
... krainie świętojebliwości! Mieli? Aneta skupiona jest na drodze, ale kątem oka dostrzega moje pytające spojrzenie. — Nie gadaj, że nie wiedziałeś. Zaprosiła Filipa. Żaden Filip nie przychodzi mi na myśl. — Tego Filipa? — Tego. Tylko nie on. Tylko nie on! Filip jest w klasie maturalnej i uchodzi za szkolnego playboya. Jest przystojny, a jego ubrania warte są więcej niż auto, którym jedziemy. Jeśli wierzyć legendom, zaliczył większość dziewczyn, które Aneta nazwałaby ósemkami lub wyżej. Tylko że to wszystko nie ma sensu. — Przecież ona by go nigdy nie zaprosiła — zaprzeczam. Oczywiście, że by nie zaprosiła. Jeszcze parę miesięcy temu pokłóciła się z Ulą, bo ta chciała kupić Roksanie wibrator na urodziny. To by było bardzo nie po bożemu, a Filip jest nie po bożemu jeszcze bardziej. — Nie uwierzysz. Założył się z chłopakami, że w wakacje dobierze jej się do majtek i wszystko nagra. A zaraz potem podszedł do niej jakby nigdy nic i opowiedział historyjkę o swoim dzieciństwie. Miał poważnie chory kręgosłup i lekarze nie dawali mu szans. Wtedy spotkał Jezusa i wrócił do zdrowia. Łyknęła i teraz czasem gadają. Ten to ma łeb! Zapadam się głęboko w fotelu. Przez chwilę rozważam nawet powrót do domu. W głębi serca wiem jednak, że nie mogę zrezygnować. Będę musiał walczyć. — Czujesz, jak jebie? Przygotuj się. Zaraz będziemy na miejscu. Na miejscu nie jebie, ale jest niezręcznie, jakby właśnie tak było. Wszyscy zbierają się przed budynkiem. — Hejka! — ...