Tytuł
Data: 01.05.2024,
Autor: Vee, Źródło: Lol24
... stawiam na dżinsową spódnicę i różowy bezrękawnik, by dać panom możliwość okrycia mnie płaszczem, gdy zajdzie taka potrzeba. Po drodze przypominam sobie przygotowane kwestie. Jury nie zagnie mnie ani prośbą o przedstawienie się, ani pytaniem o wartości, a miłość do małej ojczyzny wyrażać będę z uśmiechem przeznaczonym dla nielicznych.
Podchodząc do wielkiej, blaszanej bramy, prowadzącej na dziedziniec Pawła Kozioła, spotykam Martę. W milczeniu czekamy na 20:30, o której wszystko się zacznie. Gdy przecinają się nasze spojrzenia, ogarnia mnie strach i nienawidzę się za to. Na całe szczęście chwilę później drzwi zostają otwarte, a gospodarz zaprasza nas do środka.
Podwórze jest kwadratowe, z każdej strony otoczone rozchodzącymi się od domu murami budynków gospodarczych. Centralne miejsce zajmuje otoczone kamieniami ognisko, przy którym ustawione są dwie masywne ławki. Na jednej z nich siedzi Staszek z jakimś dwumetrowym mężczyzną, może trochę starszym od Marty.
Podchodzimy bliżej, a sołtys otwiera konkurs oficjalnym przemówieniem, które czyta z kartki. Wypada to tym gorzej, że jest już ciemno, a tekst oświetlają mu tylko płomienie ogniska.
-… Franciszka, niech mu ziemia lekką będzie, od tego roku zastąpi mój bratanek, Tomasz. – Drągal podnosi się z miejsca, tak jakby nie było wiadomo, że chodzi o niego.
Część oficjalna zmierza ku końcowi, a Paweł Kozioł prosi Staszka, by ten czynił honory.
– To co, dziewuszki? Rundę pierwszą zacząć by wypadało. Do ...
... tańcowania pierwsza ino byndzie… obrończyni tytułu! – Wieśniak celuje w nią palcem.
– Do tańcowania? – pytam zdziwiona.
– Konkurs zgodnie z tradycją zaczynamy od pokazu artystycznego – tłumaczy gospodarz, a w tym czasie młodszy Kozioł włącza muzykę.
– Cho no! – woła mnie Staszek, przekrzykując sprzęt grający.
– Wytłumaczy mi ktoś zasady? – pytam bardziej gospodarza, ale odpowiada mi najstarszy z mężczyzn:
– Nie ma żadnych zasad.
Wszystko dzieje się tak szybko! Siadam koło Staszka i oswajam się z myślą, że konkurs będzie wyglądał inaczej, niż się spodziewałam. „Zawsze lepiej tańczyłam”, mobilizuję się w myślach. Marta rozpoczyna przedstawienie, od pierwszego kroku utwierdzając mnie w przekonaniu, że nic się w tej kwestii nie zmieniło.
Jej ruchy są pokraczne, a cały pokaz na poziomie losowej dziewczyny z dyskoteki pod remizą. W pewnym momencie siostra łamie jednak schemat typowej potańcówki. Pozbywa się koszuli, a następnie spodni. Prycham najgłośniej, jak tylko potrafię, ale ledwie mnie słychać pod hałaśliwą muzyką. Nieprzejęta moją pogardą rywalka, ku męskim zachwytom wykonuje coś, co przypomina twerking, a następnie kontynuuje rozbiórkę i zrzuca z siebie stanik.
Co za szmata! Wiedziałam, że będzie grać nie fair, ale żeby aż tak? Nigdy nie zniżę się do jej poziomu!
Z lekką zazdrością przyglądam się jej falującym piersiom, a głośnej muzyce wyzwanie rzucają oklaski jury. Zerkam na Staszka oraz siedzących na drugiej ławce Koziołów. Nikt z nich nie wygląda na ...