-
Mitologia codzienności: Modliszka
Data: 05.05.2024, Autor: Somebody, Źródło: Lol24
Kolacje świąteczne nigdy jej nie stresowały. Czas przeszły. W tej chwili była roztrzęsiona jak galaretka, którą pokryła, niesione w ikeowskim pojemniku, ciasto. Przed domem teściów stało ciemnoniebieskie bmw e34, mogące należeć tylko do jednej osoby. – Paweł przyjechał… – wyrwało się jej mimowolnie. Artur wygrzebał się się z ich nowiutkiego audi, trzymając stos prezentów. – Co mówiłaś? – w tym momencie także zauważył zaparkowane na podjeździe auto i momentalnie przewrócił oczami – Super, jeszcze jego tu brakowało… Jebany syn marnotrawny się znalazł… Ciekawe, jakie kity będzie pociskał… Pewnie znowu uratował małe tygrysy przed kłusownikami, albo zdobył K2… – Tylko się nie denerwuj, pamiętaj, że są święta i ma być miło… – Ja się nigdy nie denerwuję! Po prostu, rzygam, gdy widzę, jak go noszą na rękach, a przez kolejne pięć lat to my musimy się opiekować rodzicami, bo on sobie jeździ po świecie… – No już, już… Daj spokój… – rzuciła, czując przyspieszające tętno. Tak jakby ostatnie lata spędziła w uśpieniu i teraz powoli wracała do życia. Mimo panującej dookoła zimy w niej rozkwitała wiosna. – Jak wyglądam? – zapytał Artur, kiedy stali na ganku. Automatyczne poprawiła mu krawat i obdarzyła wspierającym uśmiechem. – Wyglądasz idealnie, kochanie. – Ty też, Asiu. Gotowa? – Na pytania, kiedy spłodzimy dziedzica? Zawsze – roześmiali się cicho do siebie, po czym blondyn nacisnął guzik dzwonka. Powoli opanowała nerwy. Kocha Artura, są szczęśliwi, nie ma ...
... powodu przejmować się starymi dziejami. Prawda? – Archie i Dżoana! Witajcie, wchodźcie, wchodźcie, po prawej macie wieszak, możecie się powiesić, haha… – Paulina, siostra Artura "wyprzytulała" ich serdecznie, znacząc zapachem od Armaniego. Asia zdjęła płaszcz i szpilki, odnosząc ciasto do kuchni. Szukając talerza, w uszczuplonych obfitością potraw zapasach ceramiki, usłyszała ciche skrzypienie paneli. Stał oparty o framugę, przyglądając się jej uważnie. Nie była przygotowana na ten moment. Liczyła, że spotka go w salonie, przy wszystkich, że wystarczy szybki cmok w policzek i resztę wieczoru spędzi przy boku męża. – Świetnie wyglądasz … – powiedział, a ona poczuła jak jej starannie układane życiowe puzzle zamieniają się w domino – Tęskniłem za tobą… – Czyżby? Zaraz mi powiesz, że myślałeś o mnie, dymając Eskimoski, czy gdzie tam cię wywiało… – chciała zażartować, lecz jej ton zabrzmiał bardziej niczym wyrzut. Nerwowo założyła włosy za ucho. – Bałkany. I tak, myślałem – Paweł podszedł niebezpiecznie blisko, jego oddech palił szyję brunetki, a głos przybrał tę niesamowicie niską barwę, od której dostawała gęsiej skórki – Masz lepszy tyłek od nich wszystkich, więc nie mogłem nie myśleć… – Przestań… Powinieneś wydorośleć – odsunęła się gwałtownie. Kocioł bałkański to miała w swoim ciele, nie musiała nigdzie wyjeżdżać. Nie sądziła, że po pięciu latach, wciąż nie będzie umiała nad sobą zapanować. – Wydorośleć? Tak jak ty? Przywyknąć do szarych, identycznie zwyczajnych ...