Ognie i miecze cz. 1 Step
Data: 03.06.2024,
Autor: Historyczka, Źródło: Lol24
... takoż w łożu…
- Ha! A ja słyszałem, że nie. Że raczej ją jako i rodzoną siostrę traktuje …
- Ano, różnie prawią. Jedna służka gadała mi, że na własne uszy słyszała, jakoby z izby panny Marty jakoweś niewieście jęki dobiegały…
- Wielce urodziwa to białogłowa, cera gładziutka jak u cherubina… a wiele wiosen liczyć może?
- Takoż nie wiadomo nic … Damulka nie tak dawno na Ruś zjechała, pono wcześniej w świecie bywała, nauk pobierała … Jedni prawią, że do trzydziestki jej jeszcze daleko, drudzy, że zaraz czterdziestka na karku… A gdzie prawda leży? No, ale z lica to młódka… Ech… skraść by jej tak całusa! Od jej ślicznych usteczek wołami by mnie nie oderwał!
- Ja nawet nie śmiem o takiej niewieście fantazjować… za wysokie progi… ale jakbym mógł taką niewiastkę poślubić… ech… marzenie ściętej głowy, dla samej nocy poślubnej by warto żyć…
- Ha, ha, ha! – Zaśmiał się Rzędzian. – Przecieżeś czystość ślubował. A i tak w głowie ci owy miód, któren każda baba pod spódnicą chowa!
Tymczasem Zagłoba próbował wydobyć z Marty cel ich podróży.
- Zali na dwór królewski jedziem? Tam panience w ekskursyi towarzyszym?
Dama uśmiechnęła się uroczo do starzyka, pokazując rząd równych, śnieżnobiałych zębów i kokieteryjnie zakręcając pukiel włosów wokół palca. Zrazu nic się nie odezwała.
- A wiesz waszmość. Marysia… to jest jej królewska mość… wspaniały dwór prowadzi. A jakież ona ma koncepcyje! Imaginujesz waszmość?! Ma ambicyję by w Polszcze założyć coś co zwie się w ...
... cudzoziemskich krajach gazettą. To taki druk, dzięki któremu wszelkie wieści lotem błyskawicy do narodu dotrą…
- Gazetta?
- A to chyba z italiańska… Z Wenecyi…
- Z Wenecyi… A niech Bóg broni przed taką rewolucyją… A co, może jeszcze pospólstwo i prostaczków winno się na nauki posyłać?! Komedyja i granda. Chamom sejm ustawowo szkół zakazać winien! A jak się ma zwać, to monstrum? Ta gazetta?
- Merkuriusz.
Korowód wjechał między burzany. Zagłoba postanowił wykorzystać osłonięte nieco miejsce.
- Najwyższy czas, na stronę się udać. Waszmościowie na prawo, waćpanna na lewo. – Zakomenderował Zagłoba.
Marta zgrabnie zeskoczyła z kolaski, jednak pech chciał, że jej szeroka, falbaniasta spódnica zaczepiła się o wystający kołek. W efekcie zarówno strojna spódnica, jak i halka, uszyta z misternej koronki, pozostały w górze, gdy Marta wylądowała na ziemi.
Oczom mężczyzn ukazały się długie nogi kobiety odziane w coś, czego nigdy do tej pory nie widzieli – jedwabne, kremowe pończochy. U góry były zamocowane bordowymi, wiązanymi tasiemkami.
Powyżej pończoch i tasiemek dało się zauważyć nagie uda Marty.
- O Jezus Maria! – Zakrzyknęła skonsternowana dama i czym prędzej zdjęła z kołka zaczepiony materiał spódnicy.
Na wszystkich rycerzach wywarło to piorunujące wrażenie i wszyscy starali się zachować unikalny obrazek w pamięci.
Zarówno Zagłoba, jak i Rzędzian, nie byli by sobą, gdyby nie skomentowali.
- Dobrze, że waćpanna kiecki nie podarła… – Młodzian bacznie ...