1. Jak w raju.


    Data: 18.06.2024, Autor: Vee, Źródło: Lol24

    ... drzewa.
    
    Zerwał jabłko w Raju! Minę mam nietęgą, ale mąż szybko poucza mnie, bym nieco wyluzowała. Jak zwykle ma rację.
    
    Wyluzowuję więc, ale jabłko i tak odkładam do kosza.
    
    Marcin łapie mnie za rękę. Nie ma nic do powiedzenia, po prostu tak trzyma.
    
    Przyglądam się mu uważnie. Jesteśmy ze sobą nieco ponad rok. Chłopięca twarz mojego chłopaka, mimo dłuższych obecnie włosów, stała się bardziej męska. Mąż jest znacznie szerszy w barkach i przestał być taki nieśmiały jak kiedyś. Stał się mężczyzną, któremu bez lęku daję się prowadzić przez życie. Dzisiejsza wyprawa udowadnia, że tak będzie lepiej dla nas obojga.
    
    Przez długi czas rozmawiamy o jakichś głupotach i pałaszujemy resztki jedzenia.
    
    Pozwalam mu wodzić palcem po mojej porysowanej ręce, bo twierdzi, że w ten sposób pozbędzie się zadrapań. Zawsze znajdzie wymówkę.
    
    — Nie zniknęły — stwierdzam po czasie.
    
    — To powód, by spróbować czegoś innego.
    
    Przysuwa się do mnie bliżej i zwilżonymi ustami dotyka płatka ucha.
    
    — O nie, tylko nie to! — protestuję, ale się nie odsuwam.
    
    Przystawia się do mnie jeszcze bardziej i zaczyna robić te swoje dziwne rzeczy. Przechodzi mnie dreszcz. Czuję, że cała sztywnieję.
    
    — To tylko uszko — uspokaja.
    
    Pierwszy moment zawsze jest dziwny, trochę jak pierwsze sekundy zimnego prysznica. Warto je przeczekać, bo potem robi się miło. Nie bardzo to rozumiem, ale tak jest.
    
    Jeszcze tylko chwilę, minutkę.
    
    Taniec odległych drzew oglądam przez coraz bardziej przymknięte ...
    ... powieki. Przypomina mi się każda pięciominutowa drzemka, która zamieniła się w godzinny sen. Wiem, że muszę zebrać w sobie siły i to przerwać.
    
    Unoszę się na rękach, ale męska dłoń spoczywa na dolnej części pleców i prosi, bym się nie podnosiła. Skoro tak grzecznie prosi…
    
    Zastygam w znanej mi z ćwiczeń na macie pozycji kobry.
    
    — Dobrze już, wystarczy. — Wydostające się z moich ust słowa sprzeciwu nie przekonują nawet mnie samej.
    
    Pozycja się załamuje, bo czuję na skórze opadające ramiączko mojej sukni. Z powodzeniem obracam się na plecy, ale palce naszych dłoni szybko się splątają i spoczywają nad moją głową. Nie mogę się ruszyć. Nie jestem pewna, czy chcę.
    
    — Powiedz, że jesteś tylko moja.
    
    — Jestem twoja i Jego.
    
    — Tylko moja.
    
    — Nie wyrzeknę się…
    
    — Nie musisz. Po prostu to powiedz.
    
    Nie przekonuje mnie i widzę, że myśli nad kolejnym ruchem. Ogląda mój odsłonięty obojczyk, kawałek miseczki stanika i, niestety, delikatną skórę pod pachami. Patrzy na mnie z dziwnym, szatańskim wręcz uśmieszkiem, a ja głośno przełykam ślinę. Nagle czuję się bardzo przekonana. Próbuję jeszcze uwolnić ręce, ale gdy orientuję się, że nie ma na to żadnych szans, po prostu robię, co każe.
    
    — Jestem tylko twoja. — Chichram się, jakby spełnił swoją niemą groźbę, bo schlebia mi jego determinacja.
    
    — Dobrze, teraz możesz mnie już… — Nie dokańczam, bo usta zamyka mi głęboki pocałunek.
    
    Nie podoba mi się miejsce, w którym przerwał mi zdanie. Niepokoi mnie też wyczuwalny na udzie ...
«12...567...10»