1. Jak w raju.


    Data: 18.06.2024, Autor: Vee, Źródło: Lol24

    ... fałd jego spodni, który znacznie przekracza centymetr. Tyle dobrego, że dopóki leżę na plecach, nie rozepnie mi stanika.
    
    Ale może go pociągnąć do góry.
    
    Gdybym tylko mogła, natychmiast bym się zakryła, ale to nie wchodzi w grę. Marcin przekłada moje ręce do jednej dłoni i mocno trzyma mnie za nadgarstki. Wolną ręką delikatnie masuje pierś.
    
    To dziwne uczucie, takie niepoprawne. Jego ręka nie powinna być w tym miejscu, a nie tylko się tam znajduje, ale jeszcze poczyna sobie coraz odważniej. Kolejne uciski jędrnej skóry i drażnienie nabrzmiałego sutka znajdują ujście w moich pomrukach. Irytuje go to, bo nie oddaję już pocałunków.
    
    Nasze usta się rozdzielają.
    
    — Co, jeśli ktoś nas zobaczy? — pytam, łapczywie nabierając powietrza.
    
    — Nie zobaczy. Mówiłaś, że nikt nie zna tego miejsca.
    
    Niby mówiłam…
    
    Unoszę lekko głowę, by spojrzeć na roślinną ścianę oddzielającą nas od świata. Nie mam wątpliwości, że nikt się tu nie dostanie. Marcin puszcza moje ręce, co momentalnie wykorzystuję, by oprzeć się na łokciach. Mąż nie kierował się jednak altruistycznymi pobudkami. Jego dłonie nurkują pod sukienką i powolutku zsuwają mi po nogach majtki. Jest zaskoczony brakiem oporu z mojej strony. Ja też jestem tym zaskoczona.
    
    Cieniutki materiał zostaje wyrzucony w górę i opada na trawę poza zasięgiem moich ramion. Mąż podwija mi suknię, zajmując przy tym wygodne miejsce. Przed ślubem zgoliłam włosy między nogami, bo Laura w niewybrednych słowach powiedziała mi, że muszę zrobić ...
    ... tam porządek. Wówczas pan młody nie skorzystał, bo był zbyt nafukany po weselu. Teraz za to obawiam się, że krótkie włoski będą go drapać.
    
    Czuje narastającą niepewność. Znika ona w chwili, w której widzę twarz męża. Zupełnie jakby właśnie objawiał mu się sam… och! Chyba nie powinnam tak mówić.
    
    — Och! — wydaję z siebie wysoki pisk. Z jakiegoś powodu wstydzę się go bardziej, niż tego, co się dzieje.
    
    Marcina nie drapię w twarz. Mam wręcz wrażenie, że nic nie mogłoby mu teraz przerwać. Jest taki zachłanny, tak bardzo skupiony na swojej zdobyczy, że nawet nie potrzebuje mnie całkiem nagusieńkiej. Co kilka chwil jego pieszczoty stają się dla mnie tak intensywne, że próbuję się od niego oderwać, ale nie ma na to szans. Przyssał się do mnie niczym glonojad do akwariowej szyby!
    
    Jedną ręką zakrywam pierś. Sama nie wiem po co, po prostu to robię. Zauważam, że coraz trudniej zrozumieć mi własne czyny. Odrzucam głowę do tyłu, bo do tego zmusza mnie szalejący język męża. Zawieszam wzrok w losowo wybranej chmurce na niebie, a dłoń, która przed chwilą wstydliwie zasłaniała cycek, teraz zaczyna się nim bawić, nieudolnie naśladując ruchy mojego partnera.
    
    Co ja robię!
    
    Marcin odrywa głowę od krocza i obraca mnie na bok. Pozbywa się ubrań i powoli przysuwa do mnie od tyłu. Czuję na karku jego ciepły oddech.
    
    — Nie zawsze w górę — szepcze, cokolwiek to znaczy.
    
    Przykłada do oznaczonego śliną miejsca coś, co musi być penisem. Przyznaję sama przed sobą, że trochę się boję.
    
    — ...
«12...678...»