1. Jak w raju.


    Data: 18.06.2024, Autor: Vee, Źródło: Lol24

    ... Jesteś gotowa? – pyta.
    
    — Tak.
    
    Kiedy wchodzi, gwałtownie nabieram powietrza i cichutko syczę. Zamykam oczy i koncentruję się tylko na tym, by godnie przyjmować ból. Nie winię za to Marcina. Porusza się we mnie powoli, co pewnie wymaga sporej cierpliwości.
    
    Uwiódł mnie, rozebrał i w końcu posiadł, a ja nawet nie wiem, kiedy to się stało. Mimo to ręce na biodrach nie są władcze, a okazują mi troskę. Choć dostanie się do mojego wnętrza wymagało złamania dziewięciocyfrowego szyfru, mój mąż nie zatraca się w swoim triumfie. Wciąż to ja jestem dla niego najważniejsza.
    
    Wdechy i wydechy pomagają mi uśmierzyć ból. Odnajduję radość w próbach zestrojenia ich z ruchami jego bioder. Pochwa chyba zaczyna przystosowywać się do wielkości przyrodzenia. Sama nie wiem, czy jeszcze boli, czy już jest mi miło.
    
    Marcin przerywa penetrację. Silne ręce układają moje nogi między jego nogami, a następnie pociągają mnie za barki do tyłu. To jakieś szaleństwo! Przylegam plecami do jego torsu i czuję, jak nabrzmiały penis odbija się od moich ud w poszukiwaniu wiadomo czego.
    
    Mąż wznawia stosunek, a ja natychmiast podpieram się rękami, by nie stracić równowagi. Pozycja nie jest zbyt wygodna, ale doznania są znacznie silniejsze. Zwłaszcza odkąd silna ręka dociera do mojego łona i zaczyna intensywnie łechtać.
    
    Nie utrzymam dłużej języka za zębami.
    
    Pojękuję, krzyczę wręcz, a im jest mi milej, tym zapamiętałe krzyki stają się donioślejsze. Podobno podczas stosunku można wybrać pomysł na ...
    ... obiad albo zaplanować weekend, ale ja nie potrafię nawet trzeźwo myśleć.
    
    Nie wiem, jak to jest mieć orgazm, ale chyba jest blisko.
    
    — Aa! — wydaję z siebie zwierzęcy krzyk, którego nie poznaję.
    
    Nieznacznie się unoszę, tak że wychodzi ze mnie połowa członka. Moje nogi dostają silnych drgawek, a głowa opada nisko na trawę i zapiera się o twarde podłoże. Wszystkie te ruchy dzieją się samoistnie, jakby poza moją kontrolą. Mam dziwną jasność przed oczami. Słońce? Nie jestem pewna. W tej krótkiej chwili całą uwagę absorbują te wspaniałe reakcje mojego organizmu. Uniesienie nie trwa jednak wiecznie. Gdy dobiega końca, opadam na ziemię obok męża i przykładam sobie wierzch dłoni do czoła.
    
    Nie potrafię powstrzymać szerokiego uśmiechu. Jestem podniecona tym niezwykłym przeżyciem i już mi do niego tęskno.
    
    Przez kilka minut leżymy w milczeniu.
    
    Stopniowo uspokaja mi się oddech. Zaczynam odtwarzać w myślach nasz stosunek; w pewnym sensie przeżywam go jeszcze raz. Coś mi nie pasuje. Czegoś brakuje.
    
    Dyskretnie przesuwam rękę w kierunku łona, a następnie z jeszcze większą dyskrecją spoglądam w bok. Pierwszy raz widzę jego członek. Jest teraz taki malutki, że aż dziw bierze, że mógł mi zrobić to, co zrobił.
    
    Cholipka. Dociera do mnie, że tylko ja dotarłam do mety.
    
    Czuję się winna, a obrączka przyłożona do czoła zaczyna nieprzyjemnie drapać.
    
    Jestem żoną. Nie mogę być taka samolubna.
    
    Wiem, co należy zrobić, ale to nie takie proste. Jestem między młotem grzechu a ...