- 
        Zwierzenia zboczonej dziewczyny epizod 20 - Babski wypad w góry cz. 2
 Data: 08.07.2024, Autor: magmartusia, Źródło: Lol24
 ... jego siostry. Podeszła do kredensu, koło którego wisiał telefon. Wzięła notes z numerami odnalazła właściwy i zadzwoniła. Po dłuższej chwili ktoś się odezwał. - Cześć Teresa z tej strony jest u ciebie Wiesia i Kaziu? - Tak? - To fajnie daj mi któreś do telefonu. Chwilę oczekiwałyśmy patrząc uważnie na naszą gospodynię, która czekała zdenerwowana na któregoś z sąsiadów. Wreszcie ktoś się odezwał, bo Teresa zagadała. - Cześć Kaziu. Powiedz czy u was w domu ktoś jest, bo wydawała mi się, że kogoś widzę. - Aha, Bartek. - Nie przypominam sobie by mi mówiła. - No trochę się wystraszyłam, że ktoś łazi po waszym domu, ale jeżeli to swój to w porządku. - Cześć – powiedziała i odłożyła słuchawkę. - Kurwa nic nie jest w porządku. Przecież on mnie widział co ja wyprawiam. Wy pojedziecie a ja zostanę. - Nie martw się coś wymyślimy - powiedziała pani Beata. - Powiedz kto to jest, bo rozumiem, że znasz go – zapytałam. - Jasne, że znam. To jest rodzina sąsiadki jakaś daleka. W zasadzie bardzo sympatyczny facet. Przyjeżdża do nich przynajmniej raz do roku na kilka dni i łazi po górach. - Ile ma lat? - Około czterdziestki. - Żonaty? - Nie. Rozwodnik. - Chyba mam pomysł – powiedziała pani Beata. - Jaki – zapytałyśmy chórem. - Musimy wciągnąć go w zabawę z nami i rozebrać to wtedy nie odważy się komukolwiek powiedzieć co tu widział. - Tylko jak – martwiła się Teresa. - Jest tu gdzieś niedaleko jakieś miejsce, gdzie w miarę nie ... ... podglądane mogłybyśmy się zabawić – zapytałam. - Nie rozumiem. - Marcie chodzi o takie miejsce z daleka od szlaków, gdzie można rozłożyć kocyk i zabawić się – wyjaśniła Ola. - Jest takie miejsce. Trzeba z półtorej kilometra pójść droga pożarową a potem w głąb lasu jakieś dwieście metrów. Tam jest polanka, na którą nikt nie przychodzi, bo z dala od szlaków i od dróg leśnych. - Proponuję za chwilę wyjść do ogródka i pogadać o naszych planach seksualnych na tej polance. Musimy mówić na tyle głośno, aby usłyszał. Potem wszyscy idziemy w to miejsce a jedna z nas zostaje w tyle i przyłapie naszego podglądacza – opowiedziałam swój plan. - Ja nie idę. Już i tak mnie widział nagą – oznajmiła Teresa. - Właśnie, że ty musisz iść, bo jak wciągniemy go na polankę i będzie się z nami bawił albo chociaż rozbierze się i to przy tobie to nie będzie mógł tego rozgadywać twoim sąsiadom – powiedziała pani Beata. - Może uda się jakąś fotkę zrobić. Mam nowy telefon i nim można zdjęcia robić – powiedziała Ola. Poszłyśmy do ogrodu i głośno opowiadałyśmy o planach na dzisiaj oznajmiając głośno godzinę wyruszenia. Szybko zjadłyśmy obiad przygotowany przez naszą gospodynię i panią Beatę i poszłyśmy się wystroić na wyprawę. Spotkałyśmy się w ogródku. Ola i ja ubrałyśmy się jak siostry w bardzo mocno wycięte dżinsowe spodenki i krótkie bluzeczki odsłaniające pępek, Celowo nie założyłyśmy staników. Pani Beata przyszła ubrana w lekką zwiewną krótką sukieneczkę. Nasza gospodyni zaś ...