-
Fabryka życia
Data: 11.07.2024, Autor: Vee, Źródło: Lol24
... w tak głębokiej defensywie, że gotów był powiedzieć wszystko. Kurka nie próżnowała i ściągnęła koszulę sparaliżowanemu mężczyźnie, który już dawno zapomniał, że jest tu gospodarzem. Jego ciemny tors robił imponujące wrażenie. Żadnych tatuaży, żadnych blizn. Same obciągnięte skórą mięśnie, które dłonie Pauliny z taką lubością badały. — Taki silny, taki potężny! — komentowała przy tym. Nie umknęło jej uwadze, że w bicepsie musiał mieć więcej, niż ona w udzie. Powędrowała niżej i zdjęła mu spodnie. W tym momencie zrozumiała, że jest absolutną panią sytuacji. Nie protestował, więc złapała palcami za gumkę slipów i pociągnęła w dół. Prychnęła. Próbowała stłumić odgłos, ale wyszło z tego pocieszne pierdnięcie. — Wszystko w porządku? — zapytał. — Panie Mariuszu, jest lepiej, niż w porządku. — zapewniła. Objęła penisa oburącz. Był tak wielki, że jej palce zaciskały się na nim jak na rakiecie tenisowej. Wykonała kilka ruchów, po czym schowała go w ustach. No, a przynajmniej jego część. Szybko zrezygnowała, bo nieprzyjemnie rozpychał jej podniebienie. Tym razem śmiała się już bezwstydnie. Przecież jak ta armata w niej wystrzeli, dzieciaczki dotrą do komórki jajowej mnogo. Oby tylko nie dalej, do żołądka, serca, czy gardła! — Chyba nie zrobi mi pan krzywdy? — Nie czekała na odpowiedź. — Oczywiście, że nie. Proszę się położyć. No już, dam panu pięć gwiazdek, słowo mamy. Podczas gdy facet w milczeniu wykonywał polecenie, Paulina bez zbędnych ceregieli ...
... pozbyła się spodni i majtek. Z tylko sobie znanym entuzjazmem wskoczyła na łóżko. Nie wiedziała jak obchodzić się z jego przyrodzeniem. Sprawiała wrażenie kompletnej nowicjuszki. Wreszcie znalazła wygodną pozycję i zatopiła w sobie jego męskość. Głośno stęknęła i odchyliła głowę do tyłu. Zastygła w tej pozie, jakby chciała się nią nacieszyć. Nie miała już poczucia wyjechania. Ba! Czuła się, jakby pierwszy raz uprawiała seks. Jakby ktoś znowu przecierał w niej szlak. Ruszyła dalej. Unosiła się i opadała. Z każdym razem zyskiwała odrobinę śmiałości, by zanurzyć się głębiej i głębiej. Jakie było jej zdziwienie, gdy dotarło do niej, że nie zdoła połknąć go całego. Wielkimi oczyma spojrzała na mężczyznę. — Pani Paulino, ja muszę inaczej. To jest wbrew gratyfikacji. — Grawitacją zajmiemy się później. To dopiero początek. Przyspieszyła. Jej radosne podskoki przywodziły na myśl dziecko na trampolinie. W swoje poczynania wkładała masę energii. W każdy podskok, w każdy kolisty ruch bioder. Za każdym razem była tak niesamowicie wypełniona, że chyba nigdy by nie przerwała, gdyby nie zaczęła ciężko oddychać. Bynajmniej nie z nadciągającego spełnienia, a ze zmęczenia. Byłoby znacznie łatwiej, gdyby mogła nadziać się na niego do końca. Dopiero wtedy zauważyła, że mężczyzna patrzy w bok, w jakiś martwy punkt na ścianie. Jakby jedno choćby spojrzenie na nią miało doprowadzić do jego zwolnienia. — Pomogę panu — powiedziała, rozpinając stanik. Pochyliła się mocno do przodu, ...