1. Benek zawsze dowozi


    Data: 14.07.2024, Autor: Vee, Źródło: Lol24

    ... zatopiony. Kierowca nie zamierzał jednak dawać za wygraną:
    
    – Ja nie mam głowy do takich rzeczy, a ty uczona wnet. Poza tym, zresztą… O, nawet teraz gadam jak potłuczony!
    
    – Brzmi pan głupio, bo mówi mądre rzeczy, nie wiedząc, kto powiedział je wcześniej. – Facet spojrzał na nią jak na wariatkę, więc migiem dodała: – „Wiem, że nic nie wiem”. Znowu Sokrates.
    
    – Rzeczywiście…
    
    Benek oparł się mocniej o skórzane oparcie fotela i pokiwał głową z uznaniem. Czegokolwiek by nie powiedział, Kamila znajdowała sposób, by podnieść go na duchu. Pierwszy raz od dawien dawna czuł się dobrze. Nie tylko ulotnie, pod wpływem muzyki w radiu czy smacznego jedzenia, ale naprawdę dobrze. Błogo wręcz! Taka była zresztą specjalność dziewczyny, która przez niskie poczucie własnej wartości zawsze dbała, by inni czuli się przy niej jak najlepiej. By ją doceniali, mówili miłe rzeczy i pozwalali choć przez chwilę wierzyć, że coś dla nich znaczy.
    
    – Chciałby pan jeździć jednym z tych super samochodów, które nas mijają?
    
    – Nie – odpowiedział bez namysłu.
    
    – Dlaczego?
    
    – Ciężarówki trudno się prowadzi i nie mogą nimi jeździć zwykli zjadacze chleba, a te kolorowe samochodziki są dla pozerów. Dzięki mnie francuska seniorka kupi ulubioną herbatę w sklepie osiedlowym, a oni co robią dobrego? Wożą tylko swoje dupy w tę i z powrotem. Może i mają buta, ale i tak mógłbym zgnieść jednego z drugim jak puszkę. – Benek wyciągnął ze schowka pustego energola i demonstracyjnie ścisnął.
    
    – Widzi pan? ...
    ... Nie tylko ja tutaj potrafię filozofować…
    
    Każdy pokonany kilometr przybliżał ich nie tylko do celu podróży, ale także do siebie nawzajem. Kierowca bez skrępowania rozbawiał dziewczynę historyjkami z trasy, a ta raz po raz zasłaniała dłonią rozbawienie. To pozwoliło mężczyźnie zrozumieć, skąd wynikał niepokój pierwszego wrażenia. Jej świdrujące oczy i uśmiech z zamkniętymi ustami z jednej strony były autentyczne, zaś z drugiej skrywały jakąś tajemnicę. Mona Lisa na prochach.
    
    – …więc łapię szybko za gruchę i drę się do niego, że zaraz wyleci mu załadunek! – opowiadał z entuzjazmem.
    
    – Za gruchę? – Na jej pytanie mężczyzna wskazał mikrofon. – O, Jezu… – zapadła się w fotelu.
    
    Kierowca machnął ręką. Milczeli. Między nimi był ten rzadki rodzaj ciszy, za którym nie ciągnęła się smuga niezręczności. Widok przez przednią szybę był dla Benka codziennością, ale Kamila nie mogła wyjść ze zdumienia nad faktem, że na autostradzie w ogóle nie czuć wskazywanej przez licznik prędkości. Tak samo, jak niewyczuwalne pozostawało tempo, w jakim budowali nić porozumienia.
    
    – Za godzinę będziemy pod Hannoverem. Kolacja, czas wolny i spanie. Wyjazd dalej z samego rana. Musisz wstać, bo nie mogę jechać z pasażerem śpiącym w łóżku.
    
    – Panie… Benek. – Pierwszy raz się przemogła, by zwrócić do niego po imieniu. – Ja nie będę miała jak za to wszystko zapłacić…
    
    – Zapłacić? Nie pozwoliłbym! Najlepszą zapłatą jest towarzystwo.
    
    – Towarzystwo…
    
    Dziewczyna dumała przez parę minut, po czym ...
«1...345...9»