1. O dziewczynie w czerwonym kapturku


    Data: 24.07.2024, Autor: unstableimagination, Źródło: Lol24

    ... wciąż zgrzana i szmer wody brzmiał niesamowicie kusząco. Wiedziała, że nie powinna schodzić ze ścieżki, matka nie raz o tym mówiła. Kiedy spojrzała w stronę strumienia, wydawało się, że między drzewami już widać błysk słońca odbijającego się od wody.
    
    Rozejrzała się, by zapamiętać układ drzew i omszałych kamieni, po czym skręciła ze ścieżki w bok. Jej mocne skórzane trzewiki deptały paprocie i mchy, od czasu do czasu łamiąc z cichym trzaskiem, leżące tu i ówdzie gałązki. W końcu wyszła spomiędzy drzew na otwartą przestrzeń. Tu poszycie lasu przechodziło płynnie w gęstą, zieloną trawę, a chwilę później w usiany jasnoszarymi otoczakami brzeg strumienia. Potok wypływał z wyższych partii lasu jako wąska, wesoła i głośna struga, po czym rzucał się wodospadem w niedużą głęboką nieckę, gdzie bulgotał przejrzystą wodą, a kilka ryb kąpało się w kipieli. Potem, jakby już zmęczony tą zabawą, strumień rozlewał się szeroko, płynąc leniwie i cichutko, z lekkim tylko szmerem. W zimnej i czystej wodzie wesoło odbijało się słońce i rzucało jasne refleksy na okoliczne drzewa i omszałe skały.
    
    Greta odłożyła koszyk na trawę, ściągnęła ciężkie buty i skarpety, po czym bosymi, spoconymi stopami przeszła po gładkich kamieniach na skraj wody. Słońce znów świeciło na nią mocno, ale wilgotny chłód, bijący od strumienia, przynosił ulgę. Uśmiechnięta, weszła do płytkiej wody i aż syknęła z zimna.
    
    Krystalicznie czysta woda opływała jej stopy lodowatą pieszczotą, a słońce w tym czasie usiłowało ...
    ... przypalić jej głowę i ramiona. Dookoła brzęczały głośno roje owadów, dumnych, że udało im się całkowicie zagłuszyć ptaki.
    
    Stopy Grety były przeszczęśliwe, ale tylko przez chwilę. Po kilku sekundach przyjemne zimno przerodziło się w ból i dziewczyna, zaciskając zęby, wycofała się na brzeg. Kucnęła, przytrzymując lekko sukienkę i pelerynę w górze, drugą ręką sięgnęła do strumienia. Raz po raz nabierała dłonią czystego zimna i chlapała swoją twarz, szyję, włosy. Nie mogła powstrzymać śmiechu i drżenia, kiedy lodowate strumyki spływały po jej ramionach i dekolcie, mocząc ubranie i zanosząc chłodną ulgę jeszcze niżej. Niektóre owady, siedzące na kamieniach na skraju wody, przyglądały się z zachwytem pięknej młodej kobiecie, która kucając, rozchlapywała sobie wodę na głowie i wesoło parskała.
    
    Nagle, usłyszała hałas w krzakach za sobą. Obróciła się z niepokojem i zamarła bez ruchu, wpatrując się z kilkunastu stóp w gęstą zieleń, w której coś się poruszało. Po chwili z krzaków wysunął się pokryty szarą szczeciną ryjek i zaczął wąchać. Wiatr wiał lekko w stronę Grety, więc dzik nie poczuł jej zapachu. Po chwili ogromne zwierzę wyszło z krzaków i zaczęło iść w stronę strumienia. Greta przechyliła głowę i zaglądnęła pod spód, szukając pędzla.
    
    Locha — pomyślała i odetchnęła z ulgą.
    
    — Dzień dobry pani! — powiedziała uprzejmie, wstając — Szczerze polecam strumień, woda jest wyborna, choć bardzo zimna!
    
    Zaskoczony dzik stanął bez ruchu i patrzył na nią ostrożnie. W krzakach ...
«1234...34»